Kieran
Uśmiech
nie schodził z mojej twarzy widząc, jak ta mała się cieszy. Jej oczy wyglądały
jak maleńkie iskierki, które chciały poznawać świat. Pełne fascynacji i czegoś,
czego nie rozumiałem. Jak dobrze być w
domu, pomyślałem natychmiast, napawając się widokiem biegającej wkoło
Grace. Miałem nadzieję, że jej złość na mnie szybko zniknie i chyba się nie pomyliłem.
– Czyj to pokój?
– Może być twój, jeśli zechcesz – odpowiedziałem, choć i
tak wiedziałem, że będzie jej. Nie musiałem pytać o zdanie, ale zrobiłem to z
grzeczności.
Oczy Grace zmniejszyły się, a na twarz wpłynął gorący
rumieniec.
– Nie zostanę tutaj! – krzyknęła zmieniając ton głosu.
Roześmiałem się, choć nie wiedziałem dlaczego. W jednej chwili jej nastrój się
zmienił. Ponownie była zła. Westchnąłem zmęczony kolejną kłótnią, która wisiała
w powietrzu. W życiu nie spotkałem tak bardzo irytującej kobiety, jak ona.
– Zostaniesz, czy ci się to podoba, czy nie. – Oparłem
się o ścianę, spoglądając jej głęboko w oczy. Nie mogłem pojąć, o co tej
dziewczynie chodzi.
– Nie możesz mnie tu zamknąć. Przyznam, że to lepsze
miejsce niż lochy, ale to i tak nie jest wolność. Nie jestem niewolnikiem, a
już na pewno nie twoim.
– Nie. Jesteś tylko dziewczyną, która widziała o wiele za
dużo, niż powinna. Dlatego zostaniesz tutaj, bez względu na wszystko, co
powiesz. – Chciała zaprzeczyć, ale w tym samym momencie drzwi komnaty otwarły
się, a w nich stanęła moja matka. Uśmiech zagościł na jej surowej twarzy.
Rozłożyła ręce na boki, odgarniając tym samym długie loki do tyłu.
– Czy mnie oczy mylą, czy to mój syn pojawił się w
domostwie?
– Matko. – Podszedłem do niej i uścisnąłem ją radośnie.
Kątem oka widziałem, jak Grace stoi w bezruchu, przerażona widokiem mojej
matki. Nic dziwnego, nie jedna dziewczyna podziwiała jej wygląd. Beatrice
wyglądała jak prawdziwa, dystyngowana, pierwsza dama. Miała anielskie rysy
twarzy. Jej oczy były niebieskie – dokładnie takie jak moje, a sylwetka
szczupła i wysoka. Uwielbiała kosztowne tkaniny, bogate suknie i najróżniejsze kapelusiki.
Ludzie uważali, że nie miała wad, dlatego traktowali ją jak świętą. Jej
garderoba składała się przeważnie z samych czarnych, długich i bufiastych kiecek.
Gdy wychodziła na dwór, zawsze zakładała na głowę kapelusz lub ciemną,
prześwitującą siateczkę na twarz. Patrząc na nią miałem wrażenie, że zatrzymała
się w latach dwudziestych.
– Jakiż jest powód twojej wizyty? Nie widziałam cię
przeszło pół wieku! – Dopiero po chwili moja matka zorientowała się, że ktoś
oprócz nas jest jeszcze w tym pokoju. Podeszła do przestraszonej Grace, która
skuliła się w kącie i spuściła wzrok na jej widok. Beatrice zareagowała zbyt
impulsywnie. Jej tęczówki zabłyszczały na czerwono, gdy wciągała zapach Grace
do nozdrzy. Widziałem, jak się tym rozkoszuje i jaką satysfakcję jej to
sprawia. W przeciągu sekundy wysunęła swoje śnieżnobiałe kły i zbliżyła się
jeszcze bliżej do dziewczynki. Ta pisnęła przerażona, odskakując na bok.
– Widzę, że przywiozłeś ze sobą przekąskę.
– Nie, matko. To jest właśnie powód mojej wizyty.
Grace
Stałam nieruchomo jeszcze przez chwilę, dopóki Kieran nie
opuścił pomieszczenia ze swoją krwiożerczą matką. Naprawdę się jej
przestraszyłam. Taka idealna, tak bardzo nieprawdziwa, zupełnie nie
przypominała człowieka. Nikt nie mógł być tak doskonały jak ona. Nawet w tej
dziwnej sukni, rodem z czarnej wdowy wyglądała zniewalająco. Nie posiadała zbyt
wielu zmarszczek, choć mogłam przypuszczać, że przeżyła mnie co najmniej z pięć
razy, jak nie więcej. Zaczęłam się zastanawiać, czy wszystkie wampirzyce tak
wyglądają. Takie piękne i nieskazitelne. To mnie przerażało.
Kieran powiedział, że mogę poruszać się po pałacu, jak u
siebie w domu. Dał mi chwilę wolności, którą zamierzałam wykorzystać.
Otworzyłam drzwi i szybkim tempem zbiegłam na dół, do wyjścia. Obawiałam się
kogoś, kto mógłby mi przeszkodzić, ale nikogo takiego na swojej drodze nie
spotkałam. Zamiast podziwiać niezwykle bajeczny zamek wolałam się od niego
oddalić i ujrzeć po raz kolejny – i zapewne ostatni, rajskie miasteczko. Nie
uciekałam. Wiedziałam, że Kieran mnie znajdzie, ale chciałam choć przez parę
minut poczuć się wolna. Byłam pewna, że w zaczarowanym pałacu spędzę więcej
czasu niżbym chciała.
Szłam wolnym krokiem, napawając się czystym powietrzem i
cudowną pogodą. Słońce muskało moje policzki, a na mojej twarzy rysował się
uśmiech. Zaczęłam się zastanawiać, dokąd tak właściwie zmierzam.
Las był długi i gęsty, na szczęście pomiędzy nim
prowadziła ścieżka, którą wcześniej przemierzyliśmy samochodem. Widziałam z
oddali osadę.
Kim tak naprawdę był Kieran? Mieszkał w zamku i
twierdził, że wszyscy w tej okolicy go znają. Czy to możliwe, by tym
miasteczkiem rządziły wampiry? Czy oni byli jak królewska rodzina?
Myśli pomknęły w całkiem innym kierunku. W obecnej chwili
rozmyślałam nad tym, jak to jest być wampirem. Czy byłabym w stanie zostawić
swoje człowieczeństwo gdzieś daleko w tyle i stać się całkiem inną osobą?
Jakbym się czuła w swoim ciele, nie będąc tak naprawdę sobą? Czy umiałabym
żywić się na ludziach i pić ich krew?
Wariatka!
–
zaskrzeczał mój wewnętrzny głos, który oczywiście miał rację. Nie mogłam stać
się jedną z nich. Jedną z tych krwiożerczych bestii, które żerują na ludzkim
życiu. Co by powiedzieli mama i tata, gdyby nadal byli na tym świecie? I nagle
naszła mnie myśl: czy rodzice wiedzieli o istnieniu wampirów? Czy zdawali sobie
sprawę, że oprócz nas, na ziemi, żyją również takie stwory? Jakoś nigdy nie
powielali mojej pasji do czytania książek z działu fantastyki. Zawsze
twierdzili, że to brednie wyssane z palca i radzili, abym zajęła się czymś
ciekawszym. Czy wiedzieli, że mit okazał się prawdą, że te czytadła w jakimś
stopniu opisywały życie jednego z wielu wampirów? Tak mało wiedziałam o swojej
rodzinie.
Dotarłam do rynku zaskakująco szybko. Zaczęłam
zastanawiać się, gdzie mogę spotkać Fabiana – wampira, którego poznałam jakąś
godzinę temu. W końcu wydawał się miły, a mnie, aż zżerała ciekawość, by się z
nim jeszcze raz zobaczyć.
Poczułam suchość w
gardle, więc weszłam do pierwszej spelunki, jaka rzuciła się w moje oczy.
Pomieszczenie nie wyglądało na duże, a klientów było mało. Zaledwie trzy
stoliki zajęte z dwunastu. Mój wzrok spoczął na murzynce w lokach, która
opierała się o drewnianą ladę. Stała za barem, kreśląc coś w zeszycie. Byłam
spragniona, a nie miałam pieniędzy. Żenujące, że Kieran odebrał mi niemal
wszystko. Łącznie z godnością.
– Czy mogę prosić szklankę wody?
– 3 funty.
– Za wodę? – warknęłam poirytowana. Myślałam, że w tym
miasteczku ludzie są dla siebie mili. Szybko zrozumiałam, że jest inaczej.
– Nalać czy nie? – Pokręciłam przecząco głową. Nie miałam
nawet tyle.
Usiadłam na drewnianym
stołku i przyjrzałam się bliżej parze, która siedziała przy jednej ze ścian. Uznałam,
że się całują i od razu pomyślałam, że to dość odpychające. Jakoś nigdy nie przepadałam
za zakochanymi, którzy uwielbiali pokazywać swoją miłość wszystkim i wszędzie.
Szczególnie denerwowały mnie walentynki. Wtedy jakby los sprzeciwiał się
przeciwko mnie, a na ulicy pokazywało się więcej par niż w żaden inny dzień.
Zachowywali się tak sztucznie. Tak irracjonalnie i bezmyślnie, jakby każdy
nabierał się na te ich przesłodzone minki. Rzygać mi się chciało, gdy na takie
coś patrzyłam. Wszędzie czerwone serduszka, czekoladki, rozczulające piosenki,
a na dodatek w telewizji same komedie romantyczne. Można było się nieźle
wkurzyć, będąc samotnym!
Po sekundzie jednak
zobaczyłam całkiem inną scenę. Młody chłopak żywił się na dziewczynie! To był
wampir i właśnie ją kąsał, a ona nic sobie z tego nie robiła. Wytrzeszczyłam
oczy z niedowierzania, a żołądek podskoczył mi do góry. Chyba pobladłam po
twarzy, bo barmanka badawczo mi się przyglądała, jakbym miała za chwilę
zemdleć.
– Nie bój się, pozwoliła mu na to – usłyszałam.
Odwróciłam się w stronę murzynki, ściszając głos.
– Tak po prostu dała mu swoją krew? I wcale się z tym nie
kryją?
– Po co mieliby się kryć? Windsor jest przesiąknięte
wampirami. Ludzi jest tutaj namiastka.
Kieran
Nie miałem pojęcia, jak wytłumaczyć matce to, co się
stało. Milion myśli napływało do mojej głowy, a ja wiedziałem, że nie zdołam
ich wszystkich utrzymać za murem, jaki wzniosłem przybywając do Windsor.
Musiałem się kontrolować i blokować umysł, bo jeszcze ktoś by je szybko odkrył.
Nie mogłem nikomu powiedzieć o tym, że uratowałem Grace. To wbrew prawu,
wampirzemu prawu.
– Kochany, nasze zasady są proste. Dziewczyna musi
stracić życie.
– Nie chcę tego. W hrabstwie jest wiele ludzi, którzy
wiedzą o naszym istnieniu, dlatego przywiozłem ją tutaj.
– Narażasz nas na niebezpieczeństwo i ujawnienie się
światu. Ona nie jest taka sama, jak mieszkańcy. To ludzie, którzy nigdy stąd
nie wyjadą i nie wyjawią naszej tajemnicy. Jaką masz pewność, że ona tego nie
zrobi?
– Żadną – warknąłem przez zaciśnięte zęby. Wierzyłem, że
matka mi pomoże. Musiała mi pomóc. To była moja wina, mogłem ją zabić, lub
pozwolić utonąć. Teraz odpowiedzialność spadła na mnie. – Ona nie umrze, nie z
moich rąk.
– Spałeś z nią! – Drzwi gabinetu matki otworzyły się z
hukiem, a w nich stanęła Leila. Moja urocza siostra, której nienawidziłem z
całego serca za wszystko i za nic. Westchnąłem obojętnie, opadając na fotel.
– Musiałbym być tobą, siostro – warknąłem i pożałowałem
tego, bo impulsywna Leila dała mi w twarz, nie zwracając uwagi na obecność
matki.
– Więc dlaczego nie chcesz skazać jej na stracenie? Tylko
mi nie mów, że nagle obudziły się w tobie uczucia – zakpiła, siadając obok Beatrice.
Zacząłem się zastanawiać, kto jeszcze nam przeszkodzi. Byłem świadomy tego, że
wkrótce cała rodzina dowie się o istnieniu Grace, dlatego nie mogłem odwlekać
tego dłużej.
–To zaskakujące, że nie widzieliśmy się przeszło cały
wiek, a ty witasz mnie takimi słowami. Cała ty!
– Wybacz, nie będę udawała kochającej siostry, zważywszy
na nasze stosunki. To, że płynie w nas ta sama krew nie oznacza, że muszę cię
lubić.
Patrzyłem na Leile sceptycznym spojrzeniem. Nic się nie
zmieniła. Nadal była długonogą, jadowitą żmiją z blond czupryną, która
uwielbiała uprzykrzać mi życie. Nawet te jej oczy, niewyobrażalnie kocie tęczówki
jakie posiadała, syczały z nienawiści do mnie.
– Leilo, zachowaj swoje kąśliwe uwagi na potem. Kieran
potrzebuje naszej pomocy – wtrąciła się matka, która od chwili wtargnięcia
mojej młodszej siostry ucichła.
– On nie potrzebuje naszej pomocy. To jasne, po co
przyjechał. Chce tą małą zamienić w wampira! Do tego nas potrzebuje – Aż się
zakrztusiłem na te słowa. Że niby miałbym
zamienić „tą małą” w wampira? Jeszcze czego, po moim trupie! Leila mogła
sobie myśleć co chce, ale ja na pewno nie zamierzałem sprawić, by Grace stała
się jedną z nas.
– Czy to prawda, Kieranie?
– Oczywiście, że nie, matko. Nawet przez myśl mi to nie
przeszło.
– Więc skąd ten mur w twojej głowie? Dlaczego nie możemy
czytać ci w myślach? Czyżbyś coś ukrywał? – Leila zaczęła mnie wkurwiać. I to
porządnie. Drążyła temat, jakby wiedziała co zrobiłem. Za nic w świecie nie
zamierzałem ujawniać przed nią swoich myśli. Ona była zdolna do wszystkiego.
– Chyba mam prawo do odrobiny prywatności. Wybacz
siostro, ale nie chciałbym słuchać o twoich seksualnych fantazjach z
ogrodnikiem czy lokajem.
– Jak śmiesz! – warknęła, ponownie dając mi w twarz.
Zemsta była słodka.
Grace
Błądziłam uliczkami hrabstwa Windsor, uciszając swoje
myśli. Musiałam opuścić bar i to nie dlatego, że nic nie zamówiłam. Po prostu
nie mogłam dłużej patrzeć na wampira, który wysysał z bezbronnej dziewczyny
życie. Widziałam, jak jej oczy gasły i zastanawiałam się, czy ze mną też się
tak kiedyś stanie? Kieran momentami zachowywał się jak człowiek, ale w dużej
mierze był potworem. Udowodnił mi to podczas walki z trzema zbirami. Przy nim
stawałam się twarda i niezależna, jednak i tak się go bałam. Tak naprawdę po
śmierci rodziców straciłam wiarę w siebie. Udawałam kogoś, kim nigdy nie byłam.
Mocno pragnęłam stać się silną i oczytaną kobietą, ale los wcale mi nie
pomagał. A Kieran? Może to on jest tą
iskierką nadziei? – odezwał się mój wewnętrzny głos, ale szybko go
stłumiłam. Nie, on nigdy nie stanie się
moją iskierką nadziei.
Robiło się już ciemno i zimno. Nigdzie nie spotkałam
Fabiana, choć tak bardzo na to liczyłam. Owinęłam się ciaśniej płaszczem i
ruszyłam w głąb lasu. Prędzej czy później musiałam wrócić do pałacu. Zwlekałam
jak najdłużej, nadwyrężając cierpliwość Gilmor’a, choć i tak mój powrót był
nieunikniony. Wolałam nawet nie próbować uciekać. Chciałam zaoszczędzić sobie
bólu.
Wlokąc się powoli po piaszczystej ścieżce usłyszałam
dźwięk łamanych gałęzi. Serce podeszło mi do gardła i przyśpieszyło. Strach
mnie obezwładnił, zupełnie sparaliżował. Odwróciłam się odruchowo i ujrzałam
dwóch mężczyzn. Obydwoje wysocy i w ciemnych pelerynach. Stali z założonymi
rękami zaledwie kilka kroków ode mnie i przyglądali mi się z zaciekawieniem.
Zarówno po ich wyrazie twarzy, jak i pozie nie dało się doszukać ani cienia agresji.
Mimo wszystko wiedziałam, że mam kłopoty.
Jeden z nich podszedł na tyle
blisko, że dzieliły nas raptem centymetry. Wziął parę płytkich wdechów i
spojrzał na mnie badawczo. Jego uśmiech nie był uśmiechem zwykłego, miłego
chłopca. Prędzej przypominał mi psychopatę. Po chwili odsunął się ode mnie i
razem z drugim mężczyzną zaczęli mnie okrążać, jakbym stała się jakimś obiektem
w muzeum. Poczułam się dziwnie.
– Czy mi się wydaje, czy tej
niewiasty jeszcze nie kosztowaliśmy? – zwrócił się jeden do drugiego, który
ironicznie się zaśmiał i ponownie podszedł do mnie. Jego oczy błyszczały na
czerwono, a serce nie biło. Kiedy obnażył swoje kły wiedziałam, że wpadłam po
uszy w tarapaty.
– To jak, dziewczynko, dasz nam
skosztować swojej krwi? Zapewniam, że nie będzie bolało tak bardzo – uśmiechnął
się cwanie i chwycił mnie za rękę. Mój puls ponownie przyśpieszył. Wyrwałam
dłoń z jego uścisku.
– Nic wam nie dam! – wrzasnęłam,
choć nie przeczuwałam, że mój głos będzie brzmiał tak desperacko. Wampiry zasyczały
jadowicie i ruszyły do ataku. Tym razem nie potrafiłam opanować naturalnego
odruchu – rzuciłam się do ucieczki. Wiedziałam, że nie ma to najmniejszego
sensu i że ledwie trzymam się na nogach, ale panika wzięła górę. Wsłuchiwałam
się z napięciem w odgłos kroków nieznajomych. Stąpali cicho, zdecydowanie za
cicho jak na ludzi.
– Nigdzie nie
pójdziesz. Chyba zapomniałaś jakie panują tu prawa. – Nagle tuż przede mną
zmaterializował się jeden z wampirów. Ten bardziej wyższy i przerażający.
– Możemy się na was
żywić, a wy nic nie możecie z tym zrobić. Takie jest prawo.
– Mam w nosie wasze
prawa! – zaryczałam bardziej stanowczo. Strach przybierał z każdą minutą na
sile, a ja czułam, że zaraz eksploduję. Chciałam coś zrobić, ale w obecności
dwóch, jakże potężnych wampirów byłam niczym robak, którego można było z
łatwością zgnieść. Nie sądziłam, że kiedykolwiek stanę w takiej sytuacji, że
będę musiała patrzeć na własną porażkę.
Zbliżali się do mnie
krok po kroku. Z cynicznymi uśmiechami wyrysowanymi na bladych twarzach
wyglądali jak demony. Demony z piekła rodem. Moje serce biło przerażająco
szybko i czułam, jak kolana się pode mną uginają, a w gardle robi się strasznie
sucho. Nie mogłam nawet przełknąć śliny. Straciłam całkowitą kontrolę nad swoim
ciałem, a cała odwaga, jaką jeszcze przed chwilą posiadałam, odeszła w
zapomnienie. Dwie pary czerwonych, lśniących oczu wpatrywało się we mnie jak w
zwierzynę. Byłam ich przekąską.
Nie zdążyłam nic
zrobić, a jeden z nich chwycił mnie mocno za nadgarstek i ukazał swoje ostre
kły. Zacisnęłam oczy z przerażenia, wiedząc, co za chwilę nastąpi. Poczułam
mocne ukłucie i coś ciepłego, co zaczęło spływać po mojej dłoni. Z gardła
wampira wydobył się głośny warkot, jego ślepia stały się jeszcze bardziej
iskrzące. Wiedziałam, że moja krew doprowadza go do szaleństwa. Wgryzł się w
skórę łapczywie i nie przestawał pić. Bolało jak cholera, ale nie mogłam nic
zrobić. Drugi z nich przytrzymywał mnie, abym nie uciekła.
Traciłam siły. Robiło
mi się niedobrze i czułam, że zaraz albo zwymiotuję, albo zemdleję. Ogłuszona
tym wszystkim, nie widziałam już prawie nic. Powoli odpływałam w niebyt. I
właśnie wtedy usłyszałam głośny ryk. Tak głośny, że wyrwał mnie z otchłani i
nakazał otworzyć szeroko oczy.
– Dosyć! – zaryczał mój
wybawca. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się tak cieszyć na jego
widok.
– Nie robiliśmy nic
złego…
– Nie obchodzi mnie to.
Zostawcie ją.
– Nie złamaliśmy
żadnego z praw, Kieranie. Chyba nie muszę ci o nich przypominać? – zasyczał
jeden z wampirów, ten, który mnie ugryzł. Schowałam krwawiącą rękę pod
płaszczyk i stanęłam za Kieranem. Serce nadal biło mi z przyśpieszeniem, ale
wiedziałam, że jestem już bezpieczna.
– Mój dziad je napisał,
więc nie myśl, że o nich zapomniałem – warknął wściekle, nie spuszczając oczu z
wampirów.
– Więc o co chodzi?
– Dziewczyna jest moja.
Ktokolwiek ją tknie, skończy z kołkiem w sercu. Wynocha!
Kieran
Chwyciłem Grace za łokieć i z prędkością światła
przemieściliśmy się do zamku. Z hukiem zatrzasnąłem drzwi jej komnaty i
popchnąłem ją na łoże. W jej oczach rysowało się przerażenie. W głowie mi dudniło,
byłem nerwowy i nie potrafiłem opanować złości.
– Co to miało być, do cholery?! Zostawiam cię na parę
godzin, a ty przechadzasz się po miasteczku! Wiesz, ile niebezpieczeństw tam
czeka?
– Zdążyłam zauważyć – mruknęła tylko, podkulając nogi.
Widziałem, jak zakrywa ranę, którą jej zadali. Przeklęte demony!
– Nie możesz chodzić po hrabstwie i zwiedzać, jakby to
było wesołe miasteczko! Windsor jest przesiąknięte wampirami, które tylko
czekają na świeżą krew.
– Skąd mogłam wiedzieć, że zabierasz mnie do miasteczka
pełnego wampirów? Trzeba było mnie uświadomić! – Nie wytrzymałem. Rzuciłem się
na nią. Pchnąłem ją bokiem, chcąc pociągnąć ze sobą. Krzyknęła, gdy spadłem na
nią całym ciężarem ciała, przygniatając ją do łóżka.
– Zejdź ze mnie!
– Nie wygodnie ci? Myślałem, że lubisz takie coś! –
ryknąłem, pełny wściekłości, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczęła
protestować i wierzgać nogami. – Posłuchaj mnie, dziewczynko. Nie byłoby nas
tu, gdyby nie ty. Ba! Mnie by tu nie było, gdyby nie twoja obecność i ciebie
również! Ty leżałabyś na dnie Tamizy, martwa! Więc doceń to, co dla ciebie
zrobiłem! Jest z tobą więcej problemów niż myślałem – Ryknąłem, waląc w ścianę.
Mała żyłka na skroni Grace zaczęła pulsować, a w jej oczach zobaczyłem łzy.
– Może trzeba było mnie im zostawić i pozwolić, żebym
zginęła. Nie miałbyś już kłopotów przeze mnie, a twoje życie wróciłoby do
normalności. Mogłam tam zginąć, a ty znowu, po raz kolejny postanowiłeś mnie
uratować! Jaki masz w tym cel? Pomiatasz mną, ale ratujesz od złego. O co ci
chodzi, do licha?! Powiesz mi wreszcie? – Krzyczała jak opętana. Nie potrafiła
się uspokoić. Problem tkwił w tym, że ja też nie umiałem. Jeszcze sekunda, a
rozerwałbym ją na strzępy.
– Zachowujesz się tak lekkomyślnie. Jesteś jak bachor,
który chce wszystko wiedzieć!
– Ty! Ty jesteś potworem! Wy wszyscy nimi jesteście! – Odepchnęła
mnie od siebie z ogromną siłą i popędziła do drzwi. Otworzyła je na oścież,
wycierając ręką łzy. – Wynoś się stąd! Natychmiast!
– Powinnaś wiedzieć, że nie wszystkie potwory są złe –
rzuciłem na odchodnym i wyszedłem z pomieszczenia. Klnąc pod nosem szedłem
pustym korytarzem, a stukot moich butów odbijał się echem. Potwory! Kto tu jest potworem! To ona zachowuje się jak idiotka i robi
z siebie ofiarę losu, nie ja!
Uderzyłem
pięścią w ścianę, z której posypała się stara farba. Ta mała nie będzie mną rządzić! – wrzasnęły moje myśli, a po chwili
poczułem w swojej głowie czyjąś obecność.
– Wynocha z mojego łba!
– Spokojnie, to tylko ja. – Zza winkla wyłonił się mój
brat. Niemal o nim zapomniałem. Z resztą, jakoś nie specjalnie miałem ochotę na
pogawędkę z entuzjastycznym wampirem, który służył zawsze mądrą radą.
– Viper…
– Coś cię trapi, braciszku?
– Nie, nic – warknąłem tłumiąc w sobie gniew. Nie
chciałem mu pokazywać, jak bardzo ta mała mnie wkurzyła. Jeszcze jej nie
poznał, a już miałby wyrobić sobie o niej złe zdanie. Na to nie mogłem
pozwolić. Musiałem mieć jakiegoś sprzymierzeńca, kogoś, kto będzie po mojej
stronie. Na Leile nie mogłem liczyć. Ta psychopatka prędzej zjadłaby ją żywcem,
niżeli zaprzyjaźniła. Gardziła ludźmi i pomiatała nimi. Była jak ojciec, z
domieszką tego, że uwielbiała bawić się swoimi ofiarami.
Viper był inny. Może nie honorowy, ale zawsze opanowany.
Traktował siebie jako kogoś, kto pozjadał wszystkie rozumy świata. Zawsze
wszystko wiedział i trudno było go czymkolwiek zaskoczyć. Nie gardził ludźmi, o
nie. Tej cechy wyzbył się już dawno temu. On był bezlitosny i okrutny wtedy,
kiedy chciał. Na co dzień nie ujawniał się jako wampir, a jako człowiek z
sercem – ten niosący opatrzność.
– Przecież widzę, że coś się dzieje. Mnie nie oszukasz.
Przejdziemy się? – Skinąłem głową. I tak potrzebowałem spaceru, by opanować
gniew.
Wyszliśmy z zamku na dwór – do ogrodu pełnego białych
lilii, które moja matka tak uwielbiała. Twierdziła, że kwiaty to dar i świętość,
dlatego nakazała nadwornym codzienną pielęgnację. Działka była ogromny,
zajmowała kilka hektarów, nawet przy szybkim spacerze człowiek nie mógłby w
stanie przejść jej całej wzdłuż i wszerz. Była labiryntem, w którym łatwo się
zgubić. Zapewne dlatego Viper obrał właśnie taki kierunek spaceru. Chciał, abym
na moment zapomniał o własnych troskach.
– Pamiętasz ten ogród, prawda? – Uśmiechnąłem się blado
wspominając, jak za czasów dzieciństwa biegałem tu za Leilą, Viperem, Genevieve
oraz Ikarem. Często bawiliśmy się w straszenie ludzi, którzy zbłądzili w
labiryncie. Ten ich strach w oczach, gdy wyskakiwaliśmy z krzaków w czarnych
pelerynach i umazani krwią był nie do opisania. Wieśniacy zawsze uciekali z
krzykiem, a my mieliśmy ubaw po pachy. Jakże mógłbym o tym zapomnieć? Wtedy
wszystko było jakieś prostsze – łatwiejsze niż życie w dzisiejszych czasach.
Lud się nas bał. Darzyli nas niewyobrażalnym szacunkiem. Stronili od nas i
starali się nie wchodzić nam w paradę. Żyliśmy jak królowie. Jak ci prawdziwi,
którymi kiedyś właśnie byliśmy. Nikt nie odważył się nam przeciwstawić. Żadna
rasa ludzka nie była na tyle silna, aby nas pokonać. To nasza rodzina rządziła
niegdyś Wielką Brytanią. To mój ojciec nosił koronę i to on wydawał rozkazy,
które wszyscy musieli spełniać.
– Po co mnie tu przywlokłeś?
– Po nic. – Wzruszył ramionami i zaczesał ciemne włosy do
tyłu. – Dawno tu nie byłeś. Nie odwiedzałeś nas od czasu…
– Śmierci Ikara – dokończyłem, zaciskając pięści.
– No właśnie. Nie wierzyłem, że jeszcze kiedyś cię
spotkam, a jednak stoisz tu przede mną i widzę, drogi bracie, żeś zbłądził.
– Przestań mi prawić morały, Viper. Nie jestem już
dzieckiem – odparłem denerwując się. Nie chciałem po raz kolejny roztrząsać
starych spraw. Miałem teraz masę innych problemów, a właściwie tylko jeden.
Nazywał się Grace Chadwick.
Jakoś tak opornie mi ostatnio idzie. Pierwsze zmiany w pracy mnie wykańczają, to wstawanie o 4 rano daje mi niezłego kopa w dupę.
Co do opowiadania - nareszcie moja beta wróciła i w końcu poprawia mi znowu rozdziały ;). Cieszę się na ten, bo poznaliście już głównych i najważniejszych bohaterów powieści. I kto nie lubi Vipera? Jest taki słodki xD
Święta wampirzyca? Oryginalne. I jakże zwodnicze sądząc po jej stosunku do Grace.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, skupiając się na głównej bohaterce: jej stosunek do Walentynek wprost chwycił mnie za serce. Odzwierciedliłaś tu nie tylko jej pogląd na to święto, ale również i mój.
A Kieran? Już widać u niego pierwsze oznaki zakochania. Biedak, nie łatwo będzie mu się z tym pogodzić.
Jestem ciekawa, jak na Grace zareaguje jego siostra. Może w ramach nie tyle babskiej solidarności, ale chęci zemszczenia się na Kieranie jednak stanie po jej stronie? Albo będzie utrudniać życie bratu starając się ją zabić...
Viper dopiero jest ledwo zarysowany, ale ma coś w sobie. Dobry brat, służący radą i pomocą. Ja już go lubię.
Czekam na następny, by dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Pozdrawiam,
roxette16
Nareszcie się doczekałam! Naprawdę, ostatnio autorki wszystkich ciekawszych blogów postanowiły rzadziej dodawać rozdziały...i ja się pytam, jak żyć, skoro nie ma nic ciekawego do czytania? Dobra, nie ważne, przejdźmy do konkretów...
OdpowiedzUsuńmyślałam, że te wampiry zrobią coś biednej Grace, naprawdę! Już myślałam, że jakieś drama się szykuje, ze ją porwą i Kieran będzie jej szukał, a tu on wpada i opanowuje sytuację :)A jak ją wtedy rzucił na łóżko...Myślałam, że ją zgwałci, czy coś. Swoją drogo zdziwiłabym się wtedy, bo nie widzę w nim gwałciciela. Mordercę owszem, ale nie gwałciciela :P I ogółem mam nadzieję, że coś się między nimi rozwinie i nie będą chcieli zabić Grace. Biedna dziewczyna...W co on ją wpakował? Masakra jakaś...
Bardzo ciekawą postacią wydaje mi się być matka Kierana. Opisałaś ją jako dostojną, władczą osobę z wielką elegancją i zaczęła mi przypominać dawne królowe, przechadzające się po ogrodzie z pieskiem pod pachą...swoja drogą takie pieski musiały mieć strasznie ciężko, cały czas być uwieszone na ich ręku, ale pomińmy to.
czekam również na powrót Fabiana, bo bardzo polubiłam tę postać :) Mam nadzieję, że rozwiniesz ją jakoś i będę mogła się nim trochę pozachwycać :D
Pozdrawiam oraz życzę weny a w wolnej chwili zapraszam do siebie :*
Sekretna
Nie wiem, czy tylko u mnie jest wszystko takie duże, ale to pewnie przez dostosowanie szablonu do innej przeglądarki. Jak obiecałam, że wpadnę to słowa dotrzymałam. Przeczytałam owy rozdział, chociaż szkoda, że jest już czwarty, w taki sensie, iż będę musiała siąść, by nadrobić pozostałe, a z czasem u mnie krucho.
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz. Bardzo ładne, barwne opisy, czego np. mnie brakuje. Twoje urzeczywistniają wydarzenia dziejące się w opowiadaniu. Nie do końca wiem jeszcze co się dzieje, więc zbytnio bohaterów nie będę jeszcze oceniać, ale przypadł mi do gustu Kieran już od pierwszych zdań. Postaci też wydają się być niebanalne. Postaram się nadrobić poprzednie rozdziały, ale pewnie znając mnie to nieprędko nastąpi, bo mam wiele na głowie.
Pozdrawiam.
[tozsamosc-cobry]
Szczerze, to dużo bardziej podoba mi się opowieść przedstawiana z perspektywy wampira - może dlatego, że chciałabym, aby mężczyźni myśleli w podobny sposób. Tak się zastanawiam, czy przypadkiem "zmierzch" stanowił dla Ciebie pewną inspirację w pisaniu tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńZmierzch? No coś ty! Co prawda czytałam parę lat temu, filmy oglądałam, ale nie, nie jaram się tym. Można zauważyć, że "zmierzchowe wampiry" znacząco się różnią od tych moich. Właściwie różnią się od wszystkich wampirów w książkach, bo są hm... brzydkie i wcale nie seksowne. Jeśli chodzi o inspiracje to popchnęła mnie do tego Mroczna Bohaterka, a także ogółem pradawny świat wampirów. Zawsze chciałam o nich pisać, jednak dopiero teraz się na to zdecydowałam.
UsuńWłaśnie zapytałam z ciekawości, bo szczerze mówiąc ja nie czytałam i raczej znam tą powieść z opowiadań innych.
UsuńWampiry, ogólnie w dawnych wierzeniach były uznawane za przerażające potwory, dopiero mass-media zaczęły to zmieniać. Z urodą wampirów w powieściach A. Rice było różnie, tak samo jak u ludzi. Mam wrażenie, że Zmierzch bardzo wpłynął na zmianę sposobu ich postrzegania. Jednak wizja wampirów przedstawionych w tej serii jest żałosna - super moce, chodzenie do szkoły, błyszczenie w słońcu. O ludzie, Nosferatu przewraca się w trumnie, kiedy to słyszy.
Rzeczywiście, Zmierzch, a także każde następne książki czy filmy o wampirach bardzo wpłynęły na ich wizerunek. Mnie też się to nie podoba, choć zawsze to jakaś nowość. Jednak sama uważam, że błyszczący wampir w słońcu to parodia, a nie dramat.
UsuńTe super moce jednak mnie interesowały - ciekawy pomysł ;)
Dla mnie te super moce sprawiały, że wykreowane postacie stawały się zbyt doskonałe i niepokonane, a tego nie lubię :D
UsuńWitaj! Trafiłam tu z jakiegoś bloga. Twoje opowiadanie bardzo mnie wciągnęło, bardzo! Choinka. Szkoda, że wczoraj dodałaś rozdział, bo teraz muszę baaaardzo długo czekać na kolejny. Nie wiem co powiedzieć. Ta siostra... wredna baba. Matka... ujdzie. Brat..brat jest spoko. Kurka wodna! Nie wiem co jeszcze powiedzieć. Ten mój komentarz to zwykła paplanina. Grace. Nie mam u niej zdania. Jeszcze. Kobieta zmienia zmienia zdanie z każdym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ress
http://niech-milosc-zwyciezy.blogspot.com/
http://the-first-avenger.blogspot.com/
PS. Zapraszam do mnie :)
PS2. Mogę być zastępczą betą (w razie czego)
UsuńO ho ho jaka chętna ;) Nie wymienię jednak mojej kochanej Summon Creature, dobrze się nam współpracuje, ale jeśli pójdzie znów na urlop, chętnie skorzystam ;). I dzięki za komentarz. Niby krótki, a tyle emocji
UsuńPowiem Ci szczerze, że nie chciałabym takiej bety, która papla w komentarzu piąte przez dziesiąte :D Ale tak jest, kiedy napotka się na jakiś ciekawe opowiadanie, prawda? :)
UsuńKiedy kolejny rozdział, hmm?
He he, Twoje pochlebstwa są bardzo miłe ;)
UsuńNastępny rozdział? Hm... wystawiłam wczoraj, więc pewnie za jakiś tydzień. Ale zapraszam do poprzednich rozdziałów i zwiastunu, jeśli chcesz poznać kawałek więcej historii ;)
Mam dziesiąty raz czytać to samo? :P
Usuńoch, nie wiedziałam, że już przeczytałaś poprzednie
Usuń:)
UsuńNajlepszy moment, kłótnia Grace i Kierana, no cudo po prostu:D! Co do nowych bohaterów, wszyscy na swój sposób są ciekawi, nawet Leslie (cóż ja poradzę, że uwielbiam takich bohaterów ;)) Zgadzam się z tobą, Viper jest słodki :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny!
Grace, ma charakterek!
OdpowiedzUsuńMatka Kierana jest przerażająca, już myślałam, że skrzywdzi dziewczynę - podobnie ta upiorna siostrzyczka. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Viper jest uroczy! Taki opiekuńczy względem brata! Coś czuję, że on i Grace mogą znaleźć wspólny język.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny! :P
Kochana!
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na Twoje pytanie: nie mam nic do Vipera. Może i jest mądralą, ale chce pomóc. Przynajmniej tak mi się wydaje. Więcej na jego temat napiszę jak już go lepiej poznam;)
Skupię się tu głównie na Kieranie, bo ten rozdział pokazał mi na jego temat zniewalającą rzecz. Może pamiętasz jak go wcześniej oceniałam: że potwór, że nieczuły, że go nie lubię, że mi się ta postać nie podoba, że nie ma serca, że jest nielogiczny itp. I w pewnym sensie nadal tak sądzę, ale po głębszym poznaniu go muszę stwierdzić, że... nie jest taki zły. Doskonale on sam to ujął: nie każdy potwór jest zły. Pokazał tutaj ludzkie odruchy, pokazał, że mimo że zabija ludzi bez mrugnięcia okiem, to ma jakieś uczucia. W głębi duszy wydaje mi się być innym stworzeniem, niż to które widzimy z zewnątrz. Bardzo martwi sie o Grace, widać, że jest dla niego ważna. Nie dość, że ją uratował to jeszcze nie pozwala jej zabić. Nie wypuszcza jej, bo nie może, ale stara się ją traktować jak człowieka. Nie zostawił ją w tym lochu, a przywiózł do pięknej posiadłości. Chce walczyć o to, by było jej tu dobrze. Chce by ludzie ją polubili, nie pozwala jej zrobić krzywdy. Można szczerze powiedzieć, że się o nią troszczy. Ciągle o niej myśli i nie są to myśli normalne. Gdyby chodziło o kogoś innego, to pewnie już dawno wyssałby krew albo zostawił w tym lochu. Nikomu innemu pewnie nie uratowałby życia. Więc co jest w Grace, że Kieran tak się o nią martwi, że tak ją traktuje? Wydaje mi się, że czuje do niej jakieś hm.. przyciąganie. Ma coś, co mu się podoba, co nie pozwala mu o niej zapomnieć. Czuje potrzebę bycia przy niej. Może on się po prostu zakochuje? Czy to w ogóle możliwe?
Zaczyna się robić coraz ciekawiej!:) Czekam na kolejny rozdział;)
A w wolnej chwili zapraszam do siebie na 4.5 ;) Ściskam!:*
Oj pamiętam twoje narzekania na jego temat i wiedziałam, że w którymś rozdziale się do niego przekonasz. W końcu jak sam to ujął, nie każdy potwór jest zły. Jednak muszę Cię zmartwić, bo przypuszczam, że kolejne rozdziały na nowo odmienią twoje zdanie o nim, co daje jednak pewien plus ;)
UsuńA co jest w Grace? Hm... to na pewno nie miłość xD
Matko! Przeczytałam z głośno bijącym sercem! Rozdział jest po prostu genialny! Uwielbiam Kierana- jest taki męski, zaborczy. Najlepszym momentem była końcowa kłótnia. Serio, myślałam, że pokrzyczą na siebie, a potem zaczną się całować i seksić. A tu dupa! :D Wydaje mi się, że Kieranowi zaczyna zależeć na Grace… Przejmuje się jej losem!
OdpowiedzUsuńCo do nowych bohaterów- bardzo podoba mi się matka Kierana. Jest taka elegancka, dystyngowana, z zasadami, ale widać, że stoi murem za synem. Początkowo naprawdę myślałam, że będzie chciała „zjeść” Grace! Co do Leili (piękne imię!)- wredna, pyskata siostrzyczka, którą już pokochałam! :D Takie postaci są najlepsze i bardzo potrzebne. Viper to taki aniołek stróż Kierana. Ciężko mi coś więcej o nim powiedzieć, bo mało o nim było, ale wydaje się być całkiem spoko.
Pozdrawiam i życzę dużo weny! :*
P.S. Przepraszam, że tak krótko, ale muszę wracać do nauki…
Nie zdradzę motywów Kierana, bo zdradziłabym całą historię ;) Serio, myślałaś, że zaczną się seksić? Hm... nie wydaje mi się, żeby to było w stylu Grace, ale mogę nad tym pomyśleć ;)
UsuńLeila, ah, kocham tą postać, jeszcze nie raz namąci tutaj ;D
Mogę być betą ;)
UsuńW zasadzie jednak nie potrzebuję, przepraszam. Moja beta stwierdziła, że mnie nie porzuci ;D
UsuńAle opublikuj ten rozdział :P
Usuńoj, muszę najpierw dostać rozdział od bety, obiecała, że mi go prześle jutro ;)
Usuńchoinka
UsuńTroszkę się tu wydarzyło od pierwszego rozdziału, a ja mimo to nie mam pojęcia co tu pisać. Mam pustkę w głowie, mimo że czytając te parę rozdziałów targało mną wiele emocji. Od zdziwienia, po śmiech aż do rozczulenia się nad Grace i Fabianem XD Jejku, jaki on słodki, więcej go proszę! Viper też niczego sobie, ale nie wywarł na mnie aż takiego pozytywnego wrażenia jak ten młody i przystojny Fabian. *.* Jestem bardzo ciekawa, jaka jest jego rola w tym opowiadaniu i czym sobie - tak naprawdę - zaskrobał tą nienawiść od Kierana.
OdpowiedzUsuńDużo się tu dzieję, jest bardzo ciekawie. Przyczepię się tylko do tego, że w bodajże drugim rozdziale napisałaś, że wampiry nie żyją w wielkich grupach czy coś... Popraw mnie jeżeli się mylę (jest to bardzo możliwe, bo to enty blog, który dziś czytam XD).
No co by tu jeszcze? Jest nieźle, oby tak dalej. Więcej Fabiana, rzecz jasna, i mniej matki Kierana. A no i więcej jego siostry - już ją lubię za to, że uprzykrza życie braciszkowi. Ech, oby tylko skutecznie!
Czekam na nn, a i nie musisz mnie informować - choć bardzo Ci za to dziękuję - bo, jak sama pewnie zauważyłaś, długo czekałaś na mój odzew. Mam Cię w zakładce i jak tylko mam czas to zagląda na wszystkie blogi, a ostatnio było z nim krucho. Pisz szybko, weny!
Pozdrawiam,
Czarna Mamba!
Witaj. Chciałam powiedzieć Ci, że powoli powracam w nowej odsłonie. Oczywiście czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i mam nadzieję, że nie będę musiała już na niego długo czekać. Nie będę powtarzała już słów z mojego maila do Ciebie, w którym chyba napisałam wszystko co chciałam Ci przekazać na temat tego rozdziału. Napiszę tylko, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego nie chcę żebyś już nas dłużej głodziła brakiem kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńhaha, od razu wiedziałam, że to Ty ;) Masz już bloga i historię? Jak tak, to podeślij linka ;)
UsuńCo do głodzenia wygłodzonych duszyczek, spokojnie. Dostałam i poprawiła tekst od bety, możliwe, że jutro wystawię, aby te głodomory miały w końcu co jeść ;)
Weszłam tu przez zostawiony spam w zakładce. Zaintrygował mnie, bo sama kiedyś miałam właśnie bloga na adresie kolacja-z-wampirem, ale dosłownie przez jeden, dwa dni. Później zmieniłam na kolacja-z-szefem, a później to cały blog usunęłam. Cała ja. ;)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza reakcja? "Wow!" Szukałam już tyle razy opowiadania, gdzie występuje Nicholas Hoult! I to na dodatek z Phoebe! Idealna parka, jak tak na nich popatrzeć. Więc sobie myślę, na pewno będzie super. Przejrzałam bohaterów, opis. I zaczęłam czytać. Nie pomyliłam się!
Piszesz przecudowne opisy uczuć, rozterek bohaterów. Masz lekki styl i bardzo przyjemnie czytało mi się rozdziały. Już zakochałam się w Kieranie! Jest po prostu taki... inny. Nie jak inne wampiry, które autorki wypisują jako Bogów Seksu z kutasem jak tęcza w samo południe, tylko taki zwykły. Nie wychwalający się siłą. Sprawiający wrażenie niedobrego, wrogiego, a jednak gdzieś skrywający prawdziwe uczucia. Bardzo podoba mi się, jak go wykreowałaś. Właśnie takiego czegoś szukałam żeby sobie poczytać! Lecz trochę irytuje mnie Grace. Zachowuje się dziecinnie. Najpierw jest zła, później się cieszy, a później znowu wraca do złości. Zapewne tak samo bym się zachowała w tych sytuacjach, ale cóż... Nie lubię takich bohaterek. Tak samo - chciała się zabić, a teraz praktycznie o tym nie myśli. Jest w domu z wampirem, rozumiem to całkowicie, ale czy nie zapomniała o swoim nieszczęściu? Ale i tak nadrabia u mnie tym, że ma wygląd Phoebe! A ona jest cudowna <3 Jednakże teraz się jeszcze od niej nie odwracam - chcę zobaczyć ją w kolejnych rozdziałach.
Siostra Kierana jest okropna. Czystym okiem widać, że straszna żmija. Ale i tak ją polubiłam. Lubię takie wredoty, a co. Matka jak matka. Też ją lubię. Viper może nie jest słodki, ale dobrze, że jakkolwiek interesuje się bratem.
Widać gołym okiem, że pomiędzy Grace a Kieranem coś jest. Może nie jest to miłość, nie, ale coś takiego niezwykłego. Chemia po prostu. Cały czas o sobie myślą. Zapowiada się mały romansik? Ale znając Kierana, znów nakrzyczy na Grace i wszystko spieprzy.
Napisałam tu dużo zapewne niezrozumiałych rzeczy, piszę chaotyczne komentarze, więc musisz się do nich przyzwyczaić, bo będę je umieszczała pod każdym nowym rozdziałem.
Czekam na rozdział piąty. Gorąco pozdrawiam!
www.twenty-secrets-of-love.blogspot.com
Ja również uważam, że Nicolas i Pheobe niezwykle do siebie pasują, miło że mamy te same zdania ;).
UsuńOpisy, opisy i jeszcze raz opisy. Jakoś zawsze używałam ich nazbyt wiele, a zawsze twierdziłam, że jest na odwrót. Nawet moja koleżanka wciąż powtarza, że stać mnie na więcej, dlatego staram się jej to udowodnić na każdym kroku. Nie mniej jednak dziękuję, bo nie powiem, właśnie pogłaskałaś moje ego ;D.
Bardzo się starała, żeby Kieran był inny od wszelakich bohaterów, jakich poznałam. Czy to w książce czy w opowiadaniu. Z natury robię wszystkim na przekór, więc tutaj zasada działa tak samo. Grace - nie zapomniała o swojej misji samobójczej, o to się nie martw. Po prostu na razie wokół niej jest tyle nowości, że nawet nie myśli trzeźwo i właśnie dlatego zachowuje się jak dziecko.
Nie przeszkadza mi taki komentarz, wręcz przeciwnie. Jest naprawdę wspaniale usłyszeć takie słowa ;)