Stałam skonsternowana pośrodku placu, zimne krople deszczu spadały na moje ciało, a ja tłumiłam w sobie łzy. Życie było niesprawiedliwe i okrutne. Najpierw odebrało mi rodziców – dwoje ludzi, którzy byli dla mnie wszystkim i darzyłam ich bezwarunkową miłością – potem odebrało mi moją słodką wolność. Stałam się cennym obiektem w muzeum. A na sam koniec odebrało mi własną wolę.
Życie to gra. Gra, w której nie często
wygrywamy. Niekiedy, gdy się nam poszczęści, albo jak mawiała moja babcia –
dostaniemy szansę od Boga – dajemy się unieść chwilom i te chwile powinny
wiecznie trwać. Jednak wszystko ma dwa końce i nasz żywot też. Rodzimy się by
żyć, a żyjemy, by umierać. Czy nie jest to ironią? Jakże absurdalnym
stwierdzeniem? Przez większość swego życia cierpimy. Krzyżujemy już i tak krętą
drogę i choć staramy się wyjść na prostą, zawsze, ale to zawsze musimy zboczyć.
Nie bylibyśmy ludźmi, gdybyśmy nie błądzili. A wampiry? Czy one nie popełniają
błędów? Nie są idealni. W końcu uczą się od najlepszych.
Nienawiść jest jak insekt, którego
nie da się wytępić. Wypełnia nas od środka i zatraca w sobie. Sprawia, że
czujemy odrazę do drugiej osoby i życzymy jej jak najgorzej. Niekiedy przeradza
się to w obsesję. Wróg staje się nam jeszcze bliższy niż przyjaciel. I tak też
właśnie było ze mną i Kieranem. Nienawidziłam go, bo to on odebrał mi wszystko,
co dotychczas miałam, choć było tego niewiele.
– Zamierzałaś mi uciec?
– Tobie? – Wyprostowałam się i
ukryłam swoje łzy przed księciem. Wiedziałam, że mnie znajdzie. To była tylko
kwestia czasu nim opuści mury swojego domostwa i ruszy w gonitwę za mną. Stał w
ciemnych dżinsach i jasnym podkoszulku dwa metry ode mnie. Jego czarne włosy ułożyły
się w artystyczny nieład, a oczy nadal miał niebieskie. – Myślałam, że to
niemożliwe.
– Zgadza się, panno Chadwick.
Idziemy? – Rozłożył ręce w kierunku swego królestwa, a ja, patrząc po raz
ostatni w miejsce zniknięcia Fabiana, ruszyłam naprzód.
Nie mogłam się zdradzić ani uronić
chociażby łezki. Mój głos musiał brzmieć pewnie i jak zawsze zadziornie. Byłam
zmuszona się kryć. Któż wie, co by się stało z moim kompanem, gdyby dowiedział
się o nas książę. Mimo że, w głębi rozpadałam się właśnie na milion
kawałeczków, zupełnie jak rzucone lustro o podłogę, na zewnątrz miałam twardą
skorupę, która nałożyła na twarz maskę zwycięstwa.
– Dlaczego opuściłaś zamek?
– Chciałam sprawdzić, czy
rzeczywiście wszędzie mnie znajdziesz.
– Rozczarowana? – Spojrzał na mnie z
szaleńczym błyskiem w oku, choć po twarzy przebiegał chytry uśmieszek.
– Zaskoczona to słowo, którego bym
użyła. Zadziwiasz mnie i nie jestem pewna, czy mi się to podoba. – Wspinaliśmy
się na szczyt góry, która dzieliła miasteczko od zaczarowanego zamku. Noc była
spokojna i nieco chłodna, jednak moje ciało rozpalał gniew. Rozmowa potoczyła
się w innym kierunku.
– Chciałabym kiedyś sama przejść się
po tej cudownej wsi.
– Nadarzyła się już taka okazja –
odparował, nie spuszczając z tonu. Był rozbawiony i nieco przygaszony. Dość
dziwne połączenie. Umilkłam, dając świadomości myśleć o Fabianie. O tym, co
właśnie robi, jak daleko zaszedł i czy myśli jeszcze o mnie i tym żarliwym
pocałunku. Wierzchem dłoni dotknęłam swoich ust, przypominając sobie jego smak.
Miał lodowate usta i skamieniałą twarz, a mimo to podobał mi się ten chłód.
Dotarliśmy do zamku w ciszy. Nikt
nie powitał nas przy bramie głównej oraz schodach wiodących do rezydencji.
Przekroczyłam próg i napotkałam chłodne spojrzenie Kierana.
– Dlaczego mnie okłamujesz? –
Skonsternowana spojrzałam w jego stronę. Kurwa!
Domyślił się! Zdumiona, rozszerzyłam powieki i wspięłam się na schodki,
prowadzące do mojej sypialni. Podążył za mną.
– Nie wiem, o czym mówisz.
– Wiesz – odparł, a kiedy nic nie
odpowiedziałam, kontynuował. – Nie jestem głupi. Wyczuwam, kiedy kłamiesz i coś
mi mówi, że byłaś razem z Fabianem. Z wampirem, z którym zakazałem ci się
spotykać. Śmierdzisz nim, czuję jego zapach.
Przeklęłam w myśli. Więc to tak? Oni
wyczuwali siebie nawzajem poprzez zapach? Weszłam do komnaty i nie wiedziałam,
co ze sobą zrobić. Czy usiąść i spokojnie wysłuchać, co ma mi do powiedzenia,
czy przeprosić za kłamstwo, czy może dalej brnąć w to wszystko, udając
niewiniątko. Stanęłam niemal na środku i niczym skruszona dziewczynka spuściłam
głowę w dół.
– Nie zaprzeczysz?
– Nie – odparłam dumnie, a mój
wewnętrzny głos właśnie fiknął kozła do tyłu. – Mam prawo spotykać się z kim
tylko zechcę.
– Nie masz takiego prawa. Ty nie
masz żadnych praw! – zawarczał groźnie, ale nie przestraszyłam się go. Dzielnie
stałam, wpatrując się w te błękitne ślepia, które jeszcze nigdy nie zmieniły
przy mnie koloru. To zaskakujące, że Fabianowi kolor tęczówek zmieniał się wraz
z nastrojem, a książę nie posiadał takiego daru. Choć może to było bardziej jak
przekleństwo? W końcu zawsze zdradzało jego zamiary.
–Słucham? No teraz to chyba
żartujesz! – warknęłam pełna gniewu. Kieran obrzucił mnie sceptycznym i
lodowatym spojrzeniem. Był dla mnie krwiożerczym potworem, który gardzi ludźmi.
– Nie żartuję – prychnął i
przemieścił się w stronę łóżka. – Jesteś moją niewolnicą, a niewolnice nie mają
praw. – Wryło mnie w podłogę. Nie mogłam pojąć jego toku myślenia. Jeszcze parę
dni temu zapewniał mnie, że nie jestem niewolnikiem, a w obecnej chwili dał mi
jasno do zrozumienia, gdzie moje miejsce. Kim więc dla niego byłam? Zabawką,
którą jak się znudzi rzucał w kąt? Rozrywką na gorsze dni?
Rozgniewana podeszłam do niego i
uderzyłam pięścią w tors. To był impuls, który zareagował zbyt szybko. Kieran
obnażył swoje kły.
– Nie waż się tego więcej robić! – Ten
ostry ton tylko zachęcił mnie do działania dalej. Chciałam sprawdzić jego
możliwości. Nie bałam się śmierci. W końcu sama zamierzałam odebrać sobie
życie. Jakaż była w tym różnica?
– Bo co mi zrobisz, zabijesz mnie?
Proszę, zrób to! – wrzasnęłam z determinacją w głosie. I proszę – nasza kolejna rozmowa, która przerodziła
się w kłótnię. Miałam ich już po dziurki w nosie! – Odpowiesz mi wreszcie na
pytanie? Po co mnie uratowałeś?
– Nudziło mi się – parsknął w
przelocie, wciąż rzucając we mnie gniewnym spojrzeniem.
–
Nie wierzę ci. Musiałeś mnie uratować z jakiegoś powodu – brnęłam dalej, w
pełni świadoma tego, że i tak nie uzyskałam odpowiedzi. Pytałam już nie raz, a
Kieran był jak jezioro bez dna.
–
Prawda jest taka, że jesteś moją zachcianką. Nikim więcej.
Ogarnęła
mnie wściekłość. Rzuciłam w niego poduszką i praktycznie wszystkim, co miałam
pod ręką. Fala gniewu przypłynęła tak nagle, dając mi niewielkie pole do
popisu. Kieran raz po raz unikał moich uderzeń i wychodził z opresji cało.
Cholerny wampir!
–
Nic dla ciebie nie znaczę, tak? – Poczekałam, aż kiwnie głową, a kiedy to
zrobił, podeszłam do lustra i rozbiłam je. Walić
siedem lat nieszczęścia! Z niezwykłą odwagą podniosłam kawałek szkła z
podłogi i przyłożyłam go sobie do ręki. Wewnętrzny głos schował się gdzieś i na
pewno nie popierał mojej decyzji. Z miną zwycięstwa patrzyłam na reakcję
Kierana. Widziałam, jak jego oczy się rozszerzają.
–
Nie zrobisz tego!
–
No to patrz! – warknęłam i przejechałam kawałkiem szkła po swoich żyłach na
nadgarstku. Zapiekło. Poczułam, jak rozdziera mi się skóra pod wpływem ostrego
narzędzia, a po chwili z rany zaczęła sączyć się krew. W jednym momencie
zakręciło mi się w głowie.
–
Ty idiotko! – Kieran doskoczył do mnie w mniej niż sekundę i wyrwał z ręki
szkło. Chwycił mocno za nadgarstek, po czym zbliżył wargi do rany. Chciałam mu
się wyrwać, ale uścisk był zbyt silny. Rozłożył mi dłoń i polizał draśnięcie, z
którego lała się stróżka czerwonej cieczy. Pieczenie ustało, a na moich oczach
rana zaczęła się goić. Zdumiona, otworzyłam szeroko usta.
–
Więc jednak się mną przejmujesz.
–
Prędzej twoją krwią. Jeśli zrobisz to jeszcze raz, nie gwarantuję, że
powstrzymam się od wyssania z ciebie życia – rzucił ozięble i wyszedł z
komnaty.
Stałam
tak jeszcze przez chwilę, wpatrując się w drzwi. Spojrzałam na nadgarstek,
który prócz czerwonego śladu, nie miał ani jednego zadrapania.
Kieran
– Synu. – Spojrzała na mnie z
chłodnym wyrazem twarzy. – Jakie masz plany wobec niej? – Zastygłem na moment. Plany?
Bóg to jeden wiedział. Wierzyłem, że ta dziewczyna pomoże mi w przyszłości.
Blizny na moim ciele wciąż się rysowały i nadal piekły. Nie mogłem nic na to
poradzić. Sabrina, przeklęta Sabrina! A mówią, że wiedźmy nie istnieją, że nie
rzucają uroków i ich klątwy nie działają. Ja miałem niezbite dowody na
zaprzeczenie wszystkim tym suchym faktom.
– Chyba się w niej nie zakochałeś?
– Nie mógłbym zakochać się w
człowieku, przecież wiesz – prychnąłem pełny oburzenia. Nawet gdybym chciał
obdarzyć moją słodką niewolnicę jakimkolwiek uczuciem, nie odważyłbym się.
Widziałem, co się stało z Geneview, widziałem jej ból i cierpienie. Nie miałem
zamiaru przechodzić przez to wszystko tak, jak ona.
Matka odetchnęła z ulgą. Nic
dziwnego, straciła już dwójkę swoich dzieci. Nie zamierzałem do nich dołączyć
tak szybko.
– Pokaż mi je – rozkazała, a ja
wiedziałem, o co chodzi. Ściągnąłem koszulę i odwróciłem się do niej tyłem.
Czułem, jak jej chłodne palce dotykają moich przeklętych blizn. Piekły pod
wpływem jej dotyku, jednak nie okazałem bólu. Ból był dla słabeuszy, dla
mięczaków.
– Jest ich coraz więcej –
stwierdziła szybko, a ja zakląłem pod nosem. – Niebawem będą już wszędzie, a ty
będziesz jeszcze bardziej szkaradny niż teraz.
– Znajdę antidotum. W każdym
zaklęciu jest jakaś luka.
– Nie marnuj czasu – odparła, mając
na myśli Grace. Może rzeczywiście marnowałem czas z tą małą? A może pogodziłem
się z faktem, że wkrótce moje długoletnie życie dobiegnie końca? I nie miałem
tu na myśli śmierci, o nie. Sabrina postarała się już o to.
– Myślisz, że ojciec ją zaakceptuje?
– Matka spojrzała na mnie twardo. Jej jasno niebieskie oczy, które wyglądały
niemal tak samo jak moje, były lekko zaróżowione. Zastygła w bezruchu i na
moment przestała oddychać.
– Nikt z dworu jej nie zaakceptuje.
Nie licz na to. Powinieneś pozbyć się zbędnego balastu nim zrobią to inni.
Chcesz, żeby wykorzystali ją jako broń przeciwko tobie?
– Nie odważą się!
– Mówiłeś to samo o Sabrinie, a
jednak ona się nie patyczkowała. Te blizny świadczą wyłącznie o tym, że mają
nad nami przewagę. Więc jeśli z jakiś powodów nie chcesz, by coś się stało tej
dziewce, pozbądź się jej.
Tymi słowami Beatrice zakończyła
rozmowę i wyszła z komnaty. Miała rację. Moi wrogowie tylko czekali na słabość.
Oni zawsze byli krok za mną. Opuszczając Windsor liczyłem na to, że zostawią
mnie w spokoju, jednak łowcy nie poddawali się tak łatwo. Byli zwarci i gotowi
do ataku w każdej chwili i tylko czekali na jeden zły ruch. A wszystko dlatego,
że byłem księciem. Następnym, który miał zasiąść na tronie. Tak wiele krzywd
dotknęło naszą rodzinę: śmierć Ikara, klątwa Sabriny oraz Genewiev… Ona miała
najgorzej.
Grace
To był lipcowy poranek. Słońce
leniwie błąkało się po niebie, na którym nie widać było ani jednej chmurki.
Było parno i duszno, jednak nie zapowiadało się na burzę. Normalna, letnia
pogoda. W tą wczesną porę postanowiłam wyściubić w końcu nos poza granicę
własnej komnaty i dowiedzieć się czegoś nowego. Nie mogłam czekać na Kierana i
jego chęć do zwierzeń. Prędzej doczekałabym się śmierci.
Zeszłam na dół schodami, i
zawędrowałam do lobby. Było przestronne i niezwykle chłodne. Otaczał mnie szary
kolor ścian wraz z białymi meblami. Nawet fotografie w ramach wydawały się poblakłe
i pozbawione życia. Z całą pewnością lobby nie należało do przyjemnych miejsc w
zamku. Skierowałam się do wschodniego skrzydła i minęłam wielkie wrota
prowadzące do sali balowej. Przeszedł mnie dreszcz, przypomniawszy sobie o
nocy, w której uciekłam z pałacu po raz pierwszy, przerażona masakrą, jaka się
tam odbywała. Za nic w świecie nie zamierzałam tam wchodzić po raz kolejny.
Skręciłam w prawo i natrafiwszy na kuchnię stwierdziłam zdumiona, że dawno nic
nie jadłam. Mój żołądek jakby na potwierdzenie tego zaburczał głośno. Podeszłam
do srebrnej lodówki i otworzyłam ją z nieoczekiwanym drżeniem. Spodziewałam się
zobaczyć jakiś przerażający widok typu krew w woreczkach, kawałki czyjegoś
ciała w plastrach, czy coś w tym stylu. W końcu nie wiedziałam co jadają
wampiry. Ku mojemu zdziwieniu lodówka była przepełniona owocami oraz sporą
ilością alkoholu.
Wzięłam do ręki jabłko, jednak moja
podświadomość podsunęła mi pod nos Whisky. Nie należałam do osób pijących z
rana. Prawdę mówiąc, w ogóle nie należałam do osób pijących o jakiejkolwiek
porze. Jakoś po śmierci rodziców nie popadłam w alkoholizm i nie upijałam się
na każdym możliwym kroku. Pora to
zmienić. Pochwyciłam szklaną butelkę o nazwie Apple Jack i postawiłam przed
sobą na blacie. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu jakiejś szklanki. Bardzo
przytulna kuchnia została urządzona w stylu orientalnym. Kameralny klimat
zawdzięczała brązom oraz drewnianym elementom, takim jak belki na suficie oraz
wykończone mahoniem szafki. Przez chwilę zastanawiałam się, w której z nich znalazłabym
jakiekolwiek szkło. Pomieszczenie wcale nie wydawało się używane. Wszystko było
na swoim miejscu, piecyk pod ścianą lśnił czystością, w zlewie nie było
brudnych naczyń. Nie wyobrażałam sobie Beatrice stojącą przy garach i pichcącą
coś swoim synom. Ten widok był absurdalny.
Po
przetrząśnięciu niemal czterech wiszących szafek doszłam do wniosku, że napiję
się z gwinta, ale w tym samym momencie znalazłam pożądaną rzecz.
Usatysfakcjonowana wyjęłam z dolnej szafeczki małą szklaneczkę i postawiłam
obok butelki z alkoholem. Nie byłam pewna czy chciałam się napić, jednak przez
ostatnie dwa tygodnie sporo się wydarzyło w moim życiu. Musiałam jakoś
rozładować napięcie, a nic tak nie koiło zmysłów jak whisky – w dodatku
cholernie droga i bardzo dobra.
Po
wypiciu niemal dwóch lampek, które podziałały bardzo szybko, zaczęłam płakać
jak dziecko. Byłam bezsilna i dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę, że moje
życie leży w rękach niebezpiecznego wampira. Tak apodyktycznego i nieczułego. Jedyną
moją nadzieją był Fabian, a i jego mi odebrano. Przepadł bez śladu,
pozostawiając mnie na pastwę księcia. Podsumowując: jakieś trzy tygodnie temu zachowywałam
się jakby na autopilocie, dopóki nie uświadomiłam sobie, że moje życie było do
dupy. W momencie, gdy postanowiłam je zakończyć, jakiś palant zjawił się niczym
rycerz na białym koniu i uratował, po czym uwięził w lochu nie wiedząc czemu.
Dowiedziałam się, że na świecie są potwory, a mit okazał się zaskakującą
prawdą. Następnie poznałam uroczego Fabiana, który stał się moją bratnią duszą,
a chwilę później zamknięto mnie w niesamowicie ogromnym i jakże przerażającym
zamku, który stanowił twierdzę dla królewskiej rodziny wampirów. Sumując
wszystko do kupy, wdepnęłam w niezłe bagno!
Zalewając
się rzewnymi łzami wlałam do szklanki ostatnie procenty jakie mieściły się w
butelce. Zdumiewająco szybko opróżniłam ją całą. Po chwili poczułam znajomy
chłód, jaki towarzyszył niemal każdemu wampirowi. Niedbale odwróciłam się na
krześle barowym, by ujrzeć starszego brata Kierana. Oparty o framugę drzwi
patrzył na mnie lubieżnym spojrzeniem. W ciemnych spodniach od garnituru oraz
jasnej koszuli wyglądał jak ktoś, kto jest obrzydliwie bogaty. Zapewne nie
jedna panienka kręciła by się wokół niego, gdyby nie liczne blizny na ciele i
twarzy. Zupełnie jak u Kierana szpeciły jego twarz i odejmowały uroku.
–
Słyszałem, że nie powinno się pić samemu. – Zadźwięczał mi w uszach jego głos i
ruszył w moją stronę dziarskim krokiem.
–
A ja słyszałam, że młode kobiety nie powinny pić w towarzystwie obcych i w
dodatku krwiożerczych potworów – bąknęłam chcąc sprawić, aby sobie poszedł. Marzyłam
być sama, poużalać się nad beznadziejnym życiem i marną przyszłością. To go
jednak nie zniechęciło. Wyjął z lodówki kolejną butelkę Apple Jacka i usiadł
naprzeciwko, obdarowując ciepłym spojrzeniem. Szumiało mi w głowie i czułam, że
zaraz zwymiotuje, jednak wolałam powstrzymać ten odruch niżeli upokorzyć się
przed Viperem.
–
Nie potrzebuję, byś się nade mną litował. – Wypłynęło z moich ust. Naprawdę musiałam
iść do łazienki.
–
To nie litość. Nie posiadam takiej cechy.
–
Chwała ci za to. – Uniosłam ręce w górę, składając je jak do modlitwy. – Zresztą,
przecież potwory nie czują, one zabijają bezlitośnie.
–
Mylisz się. Mamy uczucia, tylko niechętnie je pokazujemy. – Przewróciłam oczami
i zabrałam od niego szklankę whisky.
Milczeliśmy,
upajając się rozkosznie dobrym alkoholem. W obecnej chwili wyobrażałam sobie
Fabiana, który był gdzieś za górami i oddalał się od Windsor. Serce mocniej
mnie ścisnęło na widok jego zasmuconych oczu. To przez Kierana. Nie byłoby mnie
tutaj, gdyby nie on. Nie wiedziałabym nic o wampirach ani nie poznałabym
Fabiana. Wszystko zawdzięczałam pieprzonemu księciuniowi!
–
Jak to możliwe, że pijemy razem, a tylko mi kręci się w głowie? – bąknęłam,
niemal spadając z krzesła. Viper chciał mnie chwycić, jednak nie pozwoliłam mu
się dotknąć. Co to, to nie.
–
Może dlatego, że alkohol na nas nie działa, a może dlatego, że wypiłaś sama
jedną butelkę – stwierdził łagodnie. Cóż. Nigdy nie miałam mocnej głowy do
picia. Już jako piętnastoletnia dziewczyna próbowałam alkoholu z koleżankami ze
szkoły. Podkradałyśmy z barku rodziców wódkę, jednak zawsze kończyło się to dla
mnie kacem, i oczywiście, szlabanem. Zebrało mi się na mdłości.
–
Powinnaś się położyć.
–
Chcę zobaczyć się z Kieranem – oświadczyłam, ześlizgując się ze stołka.
Zatoczyłam się do przodu i już miałam wylądować na ziemi, gdy uratował mnie
Viper. No popatrz, kolejny Gilmore ratuje
twoje marne życie – zaskrzeczała moja podświadomość. Nie cierpiałam jej.
–
Proponuję sen, abyś wytrzeźwiała. Nikt nie powinien oglądać cię w takim stanie.
– Wytrzeszczyłam na niego oczy i stanęłam prosto, starając się utrzymać na
nogach. Zaczęłam protestować.
–
Nie jestem śpiąca! Chcę zobaczyć tą jego bliznowatą twarz. Chodźmy do
księciunia!
–
Grace. – Chwycił mnie w ostatniej chwili i po raz kolejny zapobiegł zderzenia z
podłogą. Zaszumiało mi w głowie. – Nalegam, odprowadzę cię do komnaty.
–
A idź ty! Prowadź do Kierana. Chcę spojrzeć na tą jego szpetną mordę – ryknęłam
i wyszłam z kuchni, kierując się na ślepo do jego pokoju. Zaskakujące było to,
że mieszkałam w zamku niecały miesiąc, a nie miałam bladego pojęcia, gdzie
Kieran sypia.
Viper
podążał za mną i wskazywał dany kierunek. Słyszałam, jak prycha pod nosem,
jednak wcale mnie to nie obchodziło. Chciałam tylko zobaczyć tego dupka, który
pozbawił mnie wolności. Pragnęłam wygarnąć mu wszystko prosto w twarz i na
dodatek spoliczkować, tak za całokształt.
–
Książę, gdzie jesteś?!
–
Uspokój się. – Viper raz po raz uciszał moje wrzaski. Wiedziałam, że nie podoba
mu się rola niańki, ale sam tego chciał. Nie kazałam mu za mną iść.
Dotarliśmy
na trzecie piętro zamku. Nie ukrywam, że wchodząc po schodach wampir umordował
się, abym z nich nie spadła. Ta whisky musiała być naprawdę mocna.
Stanęliśmy
przy mahoniowych drzwiach, do których Viper lekko zapukał. Po jakiejś chwili
ujrzałam zdziwioną minę Kierana.
–
Ta pani nalegała, aby się z tobą widzieć. – Zrobiłam twarz niewinnego aniołka,
uśmiechnęłam się od ucha do ucha i schowałam ręce do tyłu. Kieran się zjeżył i
zlustrował mnie od stóp do głów.
–
Piłaś?
–
A co, nie mogę? – Oboje wymienili spojrzenia i Viper zniknął z horyzontu.
Zostaliśmy sami, wśród panującej wokół ciszy.
–
Wpuścisz mnie czy będziemy tak stać? – Milczał. Minęła minuta, która była dla
wiecznością. Naprawdę nie powinnam tyle pić. Alkohol mi nie służył.
Pokój
Kierana znacząco różnił się od mojej komnaty jak i całego zamku. Myślałam, że zostanie
urządzony z niezwykłym przepychem, staroświecko i bogato. Zamiast tego zastałam
czarno-białe ściany. Dwie czarne, a dwie białe. Kilka dodatków etno. Szeroka,
wzorzysta pufa w zadziwiającym nasyconym granacie wyróżniała się wśród innych
elementów. Nawiązywała kolorystycznie do poduszek na sofie. Duże rośliny dodawały
naturalności. Aranżację ciekawie uzupełniała stojąca lampa w stylu nowoczesnym.
I kolejne niezwykłe, czarno-białe akcenty – ścienna dekoracja z desek różnej
szerokości, a w nich czarno-białe zdjęcia. I oczywiście łóżko. Spodziewałam
się, że będzie duże, a wcale takie nie było. Zostało upchnięte pod jedną ze
ścian, całkiem normalne i zwyczajne – niczym się nie wyróżniało. Pościel koloru
czarnego, jedynie poduszki były żółte – tak samo jak zasłony w oknach. Ta
mieszanka stylów i prostoty przyprawiała mnie o zachwyt oraz mdłości.
–
Łazienka – bąknęłam, a Kieran wskazał mi pierwsze drzwi po lewej, całe czarne.
Wparowałam do niej i zwymiotowałam. W końcu nic nie jadłam.
Kiedy
się ogarnęłam, wróciłam do zdezorientowanego wampira, który siedział na sofie i
badawczo mi się przyglądał. Zapewne pierwszy raz w życiu widział, jak ktoś
rzyga. Usiadłam na skraju i zaczęłam bawić się skrawkiem bluzki, gnąc materiał
w ręce. Jakoś cała odwaga czy chęć mordu minęła i ulotniła się z mojego ciała.
–
Chciałabym wrócić do domu. – Wypłynęło z mych ust ciche jęknięcie. Nie wiem, po
co to powiedziałam. Jakoś do tej pory ani moja ciotka, ani wujek nie zrobili
nic, by mnie odnaleźć.
–
Naprawdę? Wydawało mi się, że zrobiłabyś wszystko, by do niego nie wracać w
noc, w którą cię uratowałem. Dlaczego chciałaś się zabić? – Każdy czasem rozmyśla
o śmierci. Zastanawia się, jaka ona jest. Czy boli? Kiedy przyjdzie? Kiedy
serce zacznie odliczać ostatnie swoje bicie, jak wiele mu jeszcze zostanie do
końca? Czy rzeczywiście widzi się wtedy światełko w tunelu? Czy przed oczami
niczym film przelatują wszystkie wspomnienia? Wszystkie chwile ulotne, radosne
oraz smutne? Czy rzeczywiście po śmierci nastaje koniec? Czy jest coś jeszcze?
Czy umieranie boli? Przez ostatni miesiąc zastanawiałam się nad tym bardzo
poważnie, a miałam na to czas. Czas, który marnotrawiłam ukrywając swoje myśli
przed Kieranem. Nie chciałam, żeby dostał się do nich. Przeznaczenie miało mnie
nie minąć, a to oznaczało, że już wkrótce miało się spełnić. Tylko czy
rzeczywiście tego chciałam? Mówi się, że każdy ma swoje przeznaczenie, że
gdzieś na górze jest ono zapisane, a człowiek musi je wypełnić. Bałam się go.
Codziennie myślałam nad tym jak od niego uciec, a tymczasem uciekałam od samej
siebie.
–
Nie twoja sprawa – rzuciłam i zacisnęłam piąstki. Znów się rozbeczałam. Idiotka
ze mnie. Postanowiłam, że nie będę piła alkoholu. On ograniczał moje myślenie i
pozwalał wychodzić wspomnieniom poza obszar mojej głowy, a to było złe.
–
Nie, żeby mnie to interesowało – odparł i tym samym przeczesał swoje czarne,
zupełnie jak u kruka włosy. No tak, cały Kieran. Zawsze egoistyczny i
pozbawiony uczuć.
–
No właśnie, ciebie nic nigdy nie interesuje.
–
To nieprawda. Zresztą, nie muszę ci się tłumaczyć – rzekł całkiem swobodnie.
Znowu zebrało mi się na wymioty. – Jak twoja ręka?
–
A co z nią było nie tak? – spytałam rozczarowana tym, że tak szybko zmienił
temat. Kieran się uśmiechnął.
–
Chodzi mi o twoją ranę, którą sobie zrobiłaś. – Spojrzałam na nadgarstek. Nic,
ani śladu po moim samookaleczeniu.
–
Zniknęła zaraz po tym, jak wyszedłeś.
To
zdziwienie, jakie narysowało się na jego twarzy, było nie do opisania. Zupełnie
jakbym powiedziała mu coś nierealnego, choć nie wiedziałabym, co to mogłoby
być. Poderwał się z miejsca i złapał za moją rękę. Obejrzał ją dokładnie, ze
dwa razy zamrugał oczami i podrapał się po głowie.
–
To niemożliwe. Takie rany nie goją się tak szybko.
–
A to nie uleczyłeś jej swoją śliną czy tam krwią? Cokolwiek zrobiłeś,
zadziałało natychmiastowo – skwitowałam, przypominając sobie, jak polizał ranę,
z której sączyła się krew. Przecież nie wyobraziłam sobie tego.
–
Moja ślina nie ma właściwości leczniczych. Poza tym polizałem ranę, bo chciałem
skosztować twojej krwi – odparł bez przejęcia, jakby to było normalne. No
rzeczywiście! Przecież on nie kosztował mojej krwi i nie wiedział, jak smakuje.
Czy to nie było absurdalne? – zakpiłam w myślach.
–
Zawsze tak było? Sama się leczyłaś?
–
W dzieciństwie nigdy jakoś nie chorowałam i raczej nie byłam dzieckiem, które
skakało po drzewach, by nabawić się siniaków.
–
Grace, twój organizm sam się uzdrawia! To niesamowite! – Jego oczy zrobiły się
duże i błyszczące. Zupełnie jakby zamieszkał w nich jakiś szaleniec. Zachowywał
się jak ktoś, kto odkrył ósmy cud świata, co naprawdę mnie zaniepokoiło. –
Poczekaj tu chwilę, VIPER!!! – wrzasnął tak głośno, że aż zasłoniłam sobie
uszy. Po sekundzie zniknął, by zaraz po chwili pojawić się ze starszym
wampirem. Nie rozumiałam ich fascynacji. Ok, to było dziwne, że moja rana tak
szybko się zagoiła, ale nie na tyle, by robić z tego sensację, a on coś
wyczyniał. Podkuliłam nogi do ramion i z miną „ja nic nie zrobiłam” wpatrywałam
się w dwóch braci Gilmore.
–
Sama się leczy, to nierealne! Trzeba coś z tym zrobić.
–
Musimy utoczyć z niej trochę krwi – zaproponował Viper i podszedł do mnie
niebezpiecznie blisko. Zerwałam się na równe nogi i uciekłam do najdalszego
kąta sypialni. W momencie wytrzeźwiałam i stałam się w pełni poczytalną osobą,
choć w głowie nadal mi trochę huczało.
–
Ani mi się waż! Nie oddam wam swojej krwi!
–
Spokojnie, nie będzie bolało.
Przywarłam
do ściany, podczas gdy Viper jednym płynnym ruchem rozciął moją skórę na dłoni.
Podsunął pustą szklankę i łapał krople krwi. Patrzyłam błagalnie na Kierana,
który przyglądał się całej sytuacji nic nie robiąc. Viper po raz kolejny
utworzył ranę na mym ciele. Kąsał mnie wszędzie. Bolało i piekło.
–
Błagam. Zrób coś – wyszeptałam w stronę księcia, czując, jak wzbierają we mnie
łzy. Oderwał się od ściany i z pokerową twarzą podszedł do nas, jednak nie
odtrącił brata. Spojrzał głęboko w moje oczy i zatopił swoje kły w tętnicy
szyjnej. Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk.
–
Obiecałeś, że nie zrobisz mi krzywdy!
–
Nic nie obiecywałem, dziewczynko.
Witam moje kochane dziewoje ;) Ależ się za Wami stęskniłam! Jak podoba się rozdział? Chcecie więcej?
Cóż, cierpię na brak weny - opornie idzie mi pisanie, więc przepraszam, jeśli na razie nie będę nic dodawać. Najpierw muszę coś napisać.
Zdecydowałam się na ten szablon, ponieważ jest on bardziej mroczny i chyba mi lepiej się na niego patrzy, a Wam? Podoba się?
Spokojnie, tamten wstawię jak ten mi się znudzi ;)
Jak tam Team Kieran? Dalej za nim stoicie? Jest ktoś z Team Fabian? Halo, nie widzę Was ;)
By umilić Wam czas zrobiłam kolejny, ale to już chyba ostatni zwiastun tego opowiadania. Znajdziecie go w zakładce Zwiastun, a także i pod tym postem.
Komentujcie, czy się Wam podoba ;)
OdpowiedzUsuńKocham jak piszesz<3
Kiedy następny rozdział?
Jak go napiszę ;)
UsuńMaaasakra! A tak właściwie to cześć :)
OdpowiedzUsuńja jestem zawsze i wszędzie Team Fabian! koniec, kropka! Kieran po raz kolejny udowodnił, jaki z niego egoistyczny, samolubny, wredny, parszywy dupek. Pieprzony gnojek, wydaj mu się, że jak już jest księciem wampirów, to może sobie na wszystko pozwalać! Naprawdę nie wiem, ile bym dała, żeby tylko coś mu się stało, naprawdę! A po tym rozdziale znienawidziłam go jeszcze bardziej i czuję, ze muszę się na czymś wyżyć, tak bardzo nim gardzę! Ale czuję, że Fabian nie zostawił tak na dobre naszej Grace. nie mógłby, gdyby rzeczywiście coś do niej czuł. A właśnie, czy ona ma jakieś nadnaturalne zdolności? Masakra, ja też na początku myślałam, że to ślina Kierana ją uleczyła, a tu proszę! taka niespodzianka. i zastanawiam się nad tymi jego bliznami i tym 'urokiem" Sabriny...naprawdę chciałabym już się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. I ta cała Genewiev (dobrze to napisałam?) tu też coś jest nie halo...tyle niewiadomych, i jeśli naprawdę cierpisz na brak weny, to życzę jej szybkiego powrotu bo już się nie mogę doczekać, aż się nam coś wyjaśni!
Swoją drogą, to rozśmieszyła mnie wizja Vipera robiącego za niańkę dla pijanej Grace. Wydaje mi się, czy on ja specjalnie jeszcze bardziej upił? masakra, naprawdę nie wiem, co o nim myśleć. W jednej chwili jest opiekuńczym starszym bratem, a w drugiej krwiożerczym potworem wysysającym krew z naszej kochanej Grace. bardzo ciekawa postać.
jeszcze tylko na koniec wspomnę, że szablon jest świetny, a zwiastun jeszcze lepszy. Sama go robiłaś? masakra, jest cudowny! i te sceny z JCB z Króla Artura! oglądałam trzy pierwsze odcinki i nie ma kiedy obejrzeć reszty, a tam jest on w scenach 16+ :P Seksiiii <3 A zwiastuny robisz tylko dla siebie, czy można u ciebie zamówić? bo naprawdę, cudowny jest. i jeszcze takie pytanko...W jakim programie robisz? masakra, chyba trzeci raz już go włączam :D
no nic, pozdrawiam i oczywiście dużo weny :*
Sekretna
wow, zatkało mnie, nie wiem co mam napisac, wiec tylko powiem, że rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńczekam na cd i pozdrawiam
żyzcę weny ;3
a i zapomniałam dodać,
Usuńja jestem TeamKieran, nie wiem czemu, nie lubię Kierana, ale jeszcze bardziej Fabiana, on wydaje mi sie dziwny i podejrzany (Fabian jak coś :))
Interesuje mnie głównie motyw Sabriny i tej klątwy, która ciąży na Kieranie. Nie wiem, czy dobrze zrozumniałam, ale czy zdjać ją z niego ma kobieta? Jego matka stwierdziła, by nie tracił czasu na Grace. W dodatku coś często jest poruszany temat uczuć, jakimi Kieran darzy dziewczynę. A to, że mogłaby stać się jego słabym punktem również jest dość zastanawiające. Genewiev (tak nawiasem mówiąc: piękne imię) chyba zakochała się w czlowieku i przez to marnie skończyła, jakikolwiek by ten koniec nie był.
OdpowiedzUsuńA ostani fragment... Cóż, samouzdrawianie jest niezwykłe. Ale mnie zastanawia to, dlaczego Kieran zostawił ją samą z podciętymi żyłami. Chciał w ten sposób zakomunikować Grace, jak mało go obchodzi?
Pozdrawiam i życzę weny,
roxette16
Co wyprawia ten Kieran? Nie rozumiem go! Ja wiem, że on czuje cos do Grace i po prostu chce ją do siebie zniechęcić! Ale takie coś ?
OdpowiedzUsuńChyba, że krew dziewczyny ma jakieś właściwości, które mogą spowolnić działanie klątwy Kierana hmm?
Przeczuwam, że Fabian jeszcze do nas wróci.
Co do szablon jest super <3 Idealnie pasuje.
Zwiastun również bardzo mi się podoba!
Cześć i człoem, moja Mio!
OdpowiedzUsuńJesteś pierwszą osobą, u której nadrabiam zaległości. Chociaż u Ciebie to nie zaległość, bo rozdział dodałaś zaledwie wczoraj, więc nie mam problemu, haha. Jak tak spojrzę, ile tych opowiadań mam do przeczytania, to nie wiem, czy na jednym dniu mi to zejdzie i jak pójdzie z komentowaniem. ;p Ale musiałam w końcu sobie odpocząć, wyjechać i oddalić się od Internetu. To pomogło, bo teraz w ogóle nie ciągnie mnie do laptopa. A to nowość!
Zgadzam się w stu procentach z rozmyśleniami Grace. „Życie to gra” – od razu skojarzyło mi się z moim ulubionym horrorem, Piłą. Ale taka jest prawda. Ja od początku tak myślę. Jestem za egzystencjalizmem – i tak wszyscy umrzemy. Nie jest to może za mądre podejście do cudu, który zesłał nam Bóg, ale to jest realizm. Jednakże nadal nie rozumiem naszej kochanej Grace – w końcu Kieran ją uratował i powinna mu być wdzięczna. Chociażby troszeczkę wykazać się i być milszą, i nie latać za jakimiś plebsami (czyt. Fabianem), ew. xD
To raczej oczywiste, że Kieran domyślił się, że spotkała się z Fabianem. Nawet nie przez ten zapach, ale wystarczy czysta inteligencja, no i… jest wampirem! A one to są cudy natury umiejące wszystko. Tak więc biedna Grace, trochę za nisko ceni sobie Kierana. Powinna pomyśleć, zanim cokolwiek zrobi. A zwłaszcza, gdy przecięła nadgarstek szkłem. Wampir na pewno bardzo cierpiał – sama jak widzę herbatę z cytryną, to przychodzi mi taki głód na nią, że pewnie większy niż wampir na krew, haha. Także wiem, co musiał czuć. Biedny Kieran. :c
O co chodzi z tymi bliznami? I kto to ta Geneview? Zgaduję, że jego była kochanka, miłość, która musiała umrzeć dlatego, bo był księciem? Chyba dobrze zgadłam. I kto to ta cała Sabrina? Czy od początku była wrogiem? Czy kiedyś miał do niej zaufanie, a ona go zdradziła? Tyle pytań, że aż głowa mnie rozbolała. I najważniejsze: dlaczego Sabrina rzuciła na niego klątwę? Haha, od razu kojarzy mi się serial „Sabrina – nastoletnia czarownica” :D I nie może się jej pozbyć, o nie! Przecież mają się zakochać i żyć długo i szczęśliwie, ale chyba widzę, że im tego nie odpuścisz… :c
Uuuu, Grace się upiła! I miała piętnaście lat, gdy podkradała rodzicom wódkę. Haha. I ta rozmowa z Viperem! Rozwaliła. Ale tak sobie myślę, przecież ona była moooocno pijana, a nagle zaczęła dokładnie wszystko opisywać w pokoju Kierana. Osoba „najebana”, tak się brzydko wyrażę, nawet dobrze nie widzi, bo wszystko się jej kręci. Tak samo, nawet jak zwymiotuje, nadal jest pijana. A tutaj nagle zaczęła myśleć o swoim życiu, jakby wcale nie wypiła prawie dwóch butelek whisky. Chyba że ty po prostu narzuciłaś własny sens opowiadaniu. To wtedy się nie czepiam. :D Tak samo muszę się uczepić tego, że jeśli Kieran ją ugryzł, to w końcu jednak ją zabolało, więc mogłaś napisać „Z moich ust wydobył się przeraźliwy wrzask, a gdy oderwał ode mnie swoje kły, krzyknęłam: (…)” Ale to już twoja powinność. ;D
Ale powracając… Nie wierzę, że Kieran tak po prostu to zrobił. Na pewno poczuł ukłucie w sercu na widok tego, jak Grace cierpi. Nie wierzę w bezdusznego Kierana, o nie! I tak samo, KIM JEST GRACE? Może też jest jakąś paranormalną istotą? Wilkołakiem?
Nie zmieściłam się, eww!
UsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Uh, i tak przyczepiłam się trochę do kilku błędów. Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła. W niektórych kwestiach mogę się mylić. ;) Gorąco Cię pozdrawiam i zapraszam na swojego nowego bloga. Link zostawiłam w spamie.
Błędy:
1. „Życie było niesprawiedliwe i okrutne. Najpierw odebrało mi rodziców – dwoje ludzi, którzy byli dla mnie wszystkim (…)” – było, byli, czyli powtórzenia
2. „Mimo że, w głębi (…)” – bez przecinka.
3. „To był lipcowy poranek. Słońce leniwie błąkało się po niebie, na którym nie widać było ani jednej chmurki. Było parno i duszno, jednak nie zapowiadało się na burzę.” – był, było, było – powtórzenia
4. „Zeszłam na dół schodami, i zawędrowałam do lobby.” – bez przecinka.
5. „Zeszłam na dół schodami, i zawędrowałam do lobby. (…)Z całą pewnością lobby (…).” – lobby, powtórzenie.
6. „Wszystko było na swoim miejscu, piecyk pod ścianą lśnił czystością, w zlewie nie było brudnych naczyń. Nie wyobrażałam sobie Beatrice stojącą przy garach i pichcącą coś swoim synom. Ten widok był absurdalny.” – było, było, był, powtórzenia.
7. „Byłam bezsilna (…).Jedyną moją nadzieją był Fabian (…).” – byłam, był, powtórzenia.
8. „Ok. (...)” – to aż przekleństwo w opowiadaniach (przynajmniej dla mnie)! Pisze się całe, czyli „okej”. ;D
PS. Przepraszam za chaotyczność i tyle minek. :c
UsuńPS2. Przepiękny trailer. Zakochałam się w nim. Masz talent, kochana <333
PS3. Szablon równie przepiękny <3
UsuńPoza tym... Tak przeglądam sobie spam i tu patrzę, że piszesz mi o jakimś blogu o syrence. W życiu takowego bloga nie miałam, musiałaś mnie z kimś pomylić... ;)
OdpowiedzUsuńTo niemożliwe. Przecież nick się zgadza i obrazek w nim taki sam. Chyba, że natrafiłam na osobę o tym samym nicku
UsuńMój jedyny blog, jaki prowadziłam przez ostatni rok to blog kryminał/romans. Nie ma w nim żadnego fantasty. Możliwe, że chodziło Ci o niego, tylko fabułę sobie pomyliłaś? Naprawdę, żadnego takowego bloga nie miałam. ;)
Usuńhttp://twenty-secrets-of-love.blogspot.com - tylko ten ;)
Grace mnie nieziemsko rozśmieszyła z tym swoim upiciem się. I z jednej strony ją rozumiem, w końcu jakoś człowiek musi odreagować, a skoro siedzi w domu i nie może wychodzić to nie bardzo ma jak, ale z drugiej zachowała się mega lekkomyślnie. Doskonale wiedziała, że nie wie czego może się spodziewać po tej rodzince, a mimo to wprowadziła się w stan, w którym nie mogła myśleć racjonalnie i w razie czego obronić się. Chyba nie pomyślała o tym w ten sposób, albo po prostu śmierć jest już dla niej obojętna.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej nie dziwię się, że w końcu pękła. Ma naprawdę nieciekawą sytuację i kiedyś w końcu musiała dać upust swoim emocjom.
Co do Kierana mam coraz różnorodniejsze zdania. Kiedyś wydawał mi się mimo wszystko trochę bardziej ludzki. Miewał momenty takiej normalności, gdzie w miarę normalnie z Grace rozmawiał. A teraz? Non stop jakieś pretensje, wonty. Poza tym chce chyba za wszelką cenę chce jej udowodnić jak mało dla niego znaczy. Jego teksty sa coraz gorsze. Rozumiem, że skrywa jakąś tajemnicę i to też ma znaczenie. Tylko, co to za tajemnica?
A końcówka mnie normalnie rozwaliła! Mimo wszystko nie sądziłam, że Kieran ją ugryzie. Dlaczego!?Czekam na kolejny rozdział;*
W wolnej chwili zapraszam na kolejny rozdział "Tajemnicy...", który wiele wyjaśnia i wiele ukazuje;)
Ściskam i pozdrawiam;*
Rozdział świetny! :D
OdpowiedzUsuńPodobała mi się scena jak Grace się upiła i chciała iść do Kierana :D Buhahahaha xd dobre :P Tylko zawiodłam się trochę na tym, że jak ona weszła do jego pokoju to nie nakrzyczała na niego ;c a ja na to liczyłam :P
On ma na sobie jakąś klątwe? ;o Przecież ja jestem team Kieran i nawet po ostatniej scenie nadal w nim jestem, a on może zginąć? :o Nieee ;-;
Właśnie... ta ostatnia scena... rozumiem, że się podniecili na wiadomość, że ona ma jakiś dar uzdrawiania siebie czy coś, ale nie musieli jej krzywdy robić! Kieran zachował się tak chamsko, że aż mnie serce boli... egoistyczną świnią czasami jest taką, że masakra :P
Podoba mi się ten szablon xd Jest śliczny :D
Nie mogę się doczekać nexta xd
Pozdrawiam i życzę weny! ;3
Oczywiście rozdział jak zawsze przeczytałam tego samego dnia kiedy go opublikowałaś, ale jak zwykle nie miałam czasu na napisanie o nim opinii a nie chciałam robić tego tak na szybko.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie żartuj sobie, że nie masz weny. Takie rozdziały jak ten nie powstają wówczas kiedy nie ma się odpowiedniego natchnienia, a ten jest… taki inny od pozostałych. Taka myśl zaświtała mi do głowy tuż po przeczytaniu.
Twój nowy, genialny zresztą zwiastun pokazuje nam, że moment w którym jesteśmy teraz w Twoim opowiadaniu jest jedynie nadal początkowym epizodem i szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać dalszej akcji. Mam ogromną nadzieję, że Twoja chęć do pisania już niedługo wróci, bo do tego zostawiłaś nas w takim momencie :)
Myślę, że po Kieranie mogłam spodziewać się wielu rzeczy, jednak nie pomyślałabym o tym, że wraz z bratem urządzi sobie z Grace darmową stołówkę. Co prawda bardzo zastanawia mnie to, dlaczego rany dziewczyny same się goją. W każdym bądź razie nie usprawiedliwia to tego co zrobił chłopak, chociaż sama muszę przyznać, że ten Twój bohater coraz bardziej mi się podoba :) Nie jest on taki typowy, który będzie chronił, bronił i czuwał nad główną bohaterką. Jest brutalny i to odróżnia go od całej masy bohaterów literackich a w szczególności jest totalnym przeciwieństwem zmierzchowego Edwarda a to jest dla mnie naprawdę ogromny plus. Będę oczekiwała z niecierpliwością nowości, bo już nie mogę się doczekać przemyśleń Grace na temat tego co właśnie na samym końcu się wydarzyło. Również intrygują mnie te rany na ciele Kierana. Widzę, że powoli zaczynasz poruszać ten wątek a on również wydał mi się bardzo interesujący.
Pozdrawiam ciepło i życzę powrotu tej weny co Ci się zgubiła :)
Inny powiadasz? Hm... może dlatego, że pokazałam tutaj, jak bardzo Kieran jest zepsuty. Poza tym, moja Droga - ten rozdział napisałam już dawno temu. Dlatego wena wtedy była - a teraz jej brak.
UsuńTe rany myślę że będą wyjaśnione już w następnym rozdziale, albo przynajmniej trochę. Mój Kieran inny od wszystkich? Nawet nie wiesz, jaki to komplement! Bardzo się staram zrobić z niego nieprzewidywalnego wampira, który zaskakuje i z tego co widzę, udaje mi się to ;).
A kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać :(
UsuńTroche z tym mi zejdzie. Znaczy mam go gotowy, ale czekam na betę, a ponić wyjechała gdzieś na tydzień, więc możliwe, że to trochę potrwa
UsuńEdit! Moja Beta wróciła ;) Uff, muszę jeszcze tylko nadrobić posty u czytelników i wtedy wstawię cokolwiek u siebie
UsuńRany, jestem zła na Kierana! Jak on mógł zrobić coś takiego Grace?! Na jej miejscu chyba bym zawału serca dostała, ale Grace jest odważna, nawet jeśli o tym nie wie ;). Coraz ciekawiej się robi. Jaka Sabrina?! No i jeszcze Genevive już któryś raz pojawia się w rozdziale, a ja nadal wiem tyle co nic. No i o co chodzi z tym uzdrawianiem Grace? Mam taką małą nadzieję, że chociaż na część pytań w najbliższym czasie zdobędę odpowiedź. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
PS: Piękny szablon i zwiastun (który tylko podsyca moją ciekawość... Ugh).
Ha! Cieszy mnie to, że w końcu ktoś zainteresował się Genewiev. To bardzo ważna postać, która jeszcze skrywa wiele tajemnic ;)
UsuńJakiś czas temu napisałam długaśny komentarz, aby wynagrodzić Ci moją nieobecność, ale kochany blogger szybko go zgubił, zniechęcając mnie tym samym do ponownego napisania komcia, ponieważ byłam tak zła, że skróciłabym go do kilku krótkich zdań, a tego nie chciałam. Mam więc nadzieję, że tak długa zwłoka zostanie mi chociaż po części wybaczona.
OdpowiedzUsuńNa początku pochwalę za to, iż pamiętam prawie wszystko z Twojego opowiadania, mimo że czytałam je dobra trzy tygodnie temu. Wielkie brawa dla Ciebie, że piszesz wszystko w tak oryginalny sposób, iż zapada to w pamięć. Rzadko to się u mnie zdarza, więc tym bardziej się cieszę.
Zanim przejdę do fabuły, bo to ona jest najważniejsze, napiszę parę słów o szablonie. Ma on swój urok, dzięki któremu od razu czuję tę grozę panującą w opowiadniu, a szczególnie podczas balu. ;D Tak swoją drogą, mój ulubiony fragment! Ale wracając do wyglądu: znakomicie dobrałaś kolory! Nigdy nie sądziłam, że jakikolwiek odcień fioletu z granatem będzie mógł emonować takim mrokiem. Mniam, podoba mi się. Uroku dodaje księżyć w tle oraz zamek. Ach, mam ciarki normalnie. No i dzięki innemu tłu na posty oczy już tak nie bolą podczas czytania (wnioskuje po tym rozdziale, bo go czytałam dzisiaj). ;D
Przechodząc już do fabuły (wybacz mi, proszę, jakieś głupoty, które mogą się, niestety, pojawić, ale jakieś tam braki pewnie mam): zacznę może od balu. Moja ulubiona część. Wpierw spotkanie Fabiana i Kierana, które od razu wprowadza nutkę napięcia, a potem krwawa jadka! Ach, jak ja uwielbiam tego typu rzeczy. Całe szczęście przystojny rycerz na biąłym koniu się pojawił (zaraz po tym jak Kieran ją ostrzegł, żeby uciekała). Biedna, dziewczyna. Nie chciałabym zobaczyć tego, co ona. Na szczęście psychika u niej jeszcze w miarę działa, ale jak długo to potrwa? Jak długo będzie wstanie myśleć racjonalnie? Przeżyła już tyle, iż mam wrażenie, że do jej załamania nerwowego nie brakuje nam wiele - szczególnie po tym, jak Kieran i Vipier zabierali jej krew. Przecież Kieran obieciał jej, że włos jej z głowy nie spadnie, a teraz co? Łajdak jeden, bez honoru na dodatek! Wcześniej wprawdzie nie żałowałam, że Fabian i Grace razem nie uciekli, ale terazp pragnę, aby jednak przystojniak po nią wrócił i zabrał ją od tych sadystów. A tak powracając jeszcze na chwile do F i G: ta ich miłość, która pomału się między nimi pojawiała, podobała mi się. Była taka subtelna, nie wystawiona na pierwszy plan, ale gdzieś tam się pojawiała, miała swe momenty. Ale mimo wszystko nie ufam Fabianowi - ze zwiastunu wynika, że będzie jakaś wojna, wydaję mi się więc, że niechęć Kierana do blondynka skierowana jest tym, iż ród Fabiana mógł w przeszłości (i nadal chce) obalić obecną rodzine królestwą. I pojawia się pytanie, czy to przypadkiem nie dlatego chłopak zainteresował się Grace? Mam nadzieję, że nie, bo jest najsympatyczniejszą postacią z całego opowiadania. Na razie. Wcześniej był Viper, ale stracił w moich oczach po tym rozdziale.
Kłótnia Leili i Grace oraz póżniejsza reakcja blondynki są wprost genialne! Kolejny wspaniały moment do kolekcji ulubionych. I jeszcze jej wyniosłość, gdy mówiła, że Grace to istny diabeł czy jakoś tak. Ha, się wtedy uśmiałam. XD Córka samego diabła ugieła się takiej niepozornej dziewczynce? Co się stało z w twym ciętym językiem, Leili? ;>
Bardzo przyjemnym, i odrywającym od tego całego mroku, momentem jest upicie się Grace. Jak dobrze widzieć ją, zachowującą się jak normalna nastolatka (normalność pojęcie względne, wiem, ale wiesz chyba o co mi chodzi, nie? ;D). I jej późniejsza wymiana zdań z Kieranem. Uwielbiam ją! A Kierana z każdym rozdziałem coraz mniej. Pomału przestaję go nawet tolerować, choć ciekawi mnie jego przeszłość. Ma na sobie jakąś klątwie czy coś w tym stylu, nie? Czy krew Grace mu pomoże? Oby nie, bo to bydlak wcielony.
Mam nadzieję, że nn pojawi się szybko, a zwiastun jest wprost genialny. Też taki chcę *.*
Pozdrawiam i wybacz za literówki!
Ło ho ho, rzeczywiście dałaś czadu z tym komentarzem, no prawie jak nie Ty ;) Dzięki za komplementy odnośnie szablonu. Pracowałam nad nim dobry miesiąc i i chyba teraz po komentarzach widzę, że warto było ;)
UsuńCóż, Fabiana na razie nie ma i szybkiego jego powrotu nie planuję. Oczywiście pojawi się, bo to kluczowy bohater, jak widać na nagłówku, ale największą rolę odegra jednak kto inny. A o kim mowa? O dziewczynie, której imie już nie raz się tu pojawiło xD. Myślę, że w następnym rozdziale rozwiążecie parę zagadek i można by rzec, że pomyślicie, iż będą to wszystkie ;).
Leila jeszcze pokaże na co ją stać. W późniejszych rozdziałach odegra parę ważnych ról i nie omieszkam umieścić tam jej podłego charakteru.
Kieran - wiedziałam, że każdy z Was będzie na przemian go lubił i nienawidził. Celem było, by właśnie każdy z was miał takie mieszane odczucia o nim. Bo jak po tym rozdziale go nienawidzisz, tak w następnym go pokochasz, a w jeszcze późniejszym znów go znienawidzisz. Nie dam wam się przy nim nudzić xD
Powiem tak. Poprzedniego nie skomentowałam, ale ten... jak najbardziej. Tylko. Zawsze musi być jakieś tylko. Zrobiłam to z nieswojego tabletu, na którym byłam niezalogowana. Tzn. zanim się zalogowałam itd... ten komentarz... uciekł. Uciekł i sie zgubił. W każdym bądź razie podobało mi się, a Kirana trzepnąć w łeb. I to jak najszybciej. Palant!! Fajnie, że powoli odchodzisz od schematu Mrocznej Bohaterki. Tak mi się bardziej podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ress
Od schematu MB odeszłam już dawno. Głównie wzorowałam się na niej ze względu na porwanie do zamku i na postaci Kierana vs Kaspara.
UsuńChyba się załamię...dodaję ten komentarz już trzeci raz, każdy poprzedni nie chciał się opublikować. Wróciłam i nadrabiam zaległości, fabuła w opowiadaniu jest coraz lepsza. Zazdroszczę bohaterce, tego że jej życie tak bardzo się zmieniło. Chociaż wampiry są egoistyczne i brutalne, to mam nadzieję, że na końcu jej życie się odmieni i będzie znacznie lepsze niż to, które miała przed próbą samobójczą. A może to tylko moje pobożne życzenie... :D
OdpowiedzUsuńAutorko, przestań pisać do szuflady! Zapraszamy do sprawdzenia naszego portalu www.wydacksiazke.pl. Przetestuj system, w którym możesz samodzielnie zaprojektować i opublikować własną książkę.Po więcej informacji na temat self-publishingu zapraszamy na www.blog.wydacksiazke.pl Pozdrawiamy, WydacKsiazke.pl
OdpowiedzUsuń